Woda na wagę złota
Mieszkańcy Lubomi i Syryni w ubiegłym tygodniu częściej w umywalkach widzieli piasek i rdzę niż czystą wodę.
Wraz z upałami pojawiły się problemy związane z wodą, a raczej jej brakiem. Pierwsza awaria miała miejsce w poniedziałek 16 lipca. Jak poinformowano nas w Zakładzie Wodociągowo-Kanalizacyjnym, od bieżącej wody odcięta była prawie cała gmina. Podczas gdy temperatura powietrza wynosiła 34 stopnie w cieniu, mieszkańcy wykupywali gorączkowo w sklepach butelki z wodą mineralną. Bardziej pomysłowi korzystali z dobrodziejstw natury i napełniali butle w pobliskich źródłach. Szczęśliwcy wiadrami bądź hydroforami pompowali wodę z przydomowych studni. W nocy z poniedziałku na wtorek odkręcono w końcu kurek. Mieszkańcy m.in. ul. Kopcowej i Powstańców w Syryni mieli ją dopiero rano. Nie dotarła do nich wcześniej z powodu niskiego ciśnienia.
Historia lubi się powtarzać
Niestety środowy wieczór ponownie przyniósł suszę w kranach. Woda pojawiła się dopiero około północy. W czwartek ciśnienie było bardzo duże. Niestety nie na długo. Po godzinie 21.00 nagły jego spadek zasygnalizował, że znów szykuje się przerwa. W Lubomi wodę odcięto prawie natychmiast, w Syryni mieszkańcy mogli jeszcze zdążyć napełnić po brzegi wiadra i garnki. Tym razem awaria nastąpiła w centrum Lubomi, na prywatnej posesji naprzeciwko Gminnego Ośrodka Kultury.
Rury pękają jak szalone
Pomimo późnej pory spora grupa pracowników Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego w Lubomi uwijała się wokół szybko wykopanej dziury. Prace na miejscu nadzorował kierownik Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego w Lubomi, Henryk Okoń. – Brak mi słów, to dzisiaj już druga z rzędu awaria. Rury pękają jak szalone. W jednym miejscu załatamy, w drugim coś się zaczyna dziać. Od kilkunastu godzin miałem być na urlopie – denerwuje się Okoń.
Rurociąg na terenie gminy ma około 30 lat. Rury metalowe są w kiepskim stanie. Koszt wymiany wszystkich odcinków to ok. 8 mln zł, dlatego bez pomocy środków z Unii Europejskiej lepiej nie będzie.
Beczkowozy pojawiły się na ulicy
W czwartkowy wieczór sytuacja się powtórzyła. W Syryni przez kilka godzin nie popłynęła nawet kropla wody. Znaczące zmiany nastąpiły jednak w pracy Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego. Na terenie Syryni ustawiono 3 beczkowozy w tym jeden z wodą pitną. Dwie jednostki straży pożarnej dowoziły wodę do domów.
Odpust parafialny bez wody?
Skoro już wiadomo, że kolejne awarie mogą nastąpić lada dzień warto pomyśleć, jak w takich sytuacjach pomóc mieszkańcom. Może warto ustawić w każdej wsi tablicę z informacją na temat punktów czerpania wody lub przypuszczalnych terminów usunięcia awarii. Strona internetowa z alarmowymi informacjami również nie byłaby czymś „zbyt nowoczesnym”. To samo dotyczy samochodu, który przejechałby przez wieś z komunikatem ogłaszanym przez megafon. Dobrze przecież uspokoić mieszkańców, dać im odrobinę poczucia bezpieczeństwa, kiedy za oknami asfalt się gotuje.
Niestety niewielu mieszkańców zna numer alarmowy miejscowych wodociągów. W Biuletynie Informacji Publicznej umieszczonym w Internecie można przeczytać jedynie adres e-mail Zakładu Wodociągowo-Kanalizacyjnego. Pocieszające w tym wszystkim jest zachowanie ekipy przyjeżdżającej na miejsce awarii. Panowie działają szybko i sprawnie.
Maria Fibic, zastępca wójta, zgodziła się z nami, że pomysł ustawienia tablic informacyjnych może pomóc w dotarciu z apelem do mieszkańców. Pojawienie się samochodu z megafonami również zostanie wzięte pod uwagę.
Miejmy nadzieję, że tego typu działania będą musiały być podjęte bardzo rzadko, upały zelżeją, a w rurach woda popłynie bez przeszkód. To ważne, bowiem przed mieszkańcami Lubomi niedzielny odpust.
Janusz Ballarin