Listy trafiły do… lasu
Przesyłki znalazł w ubiegłym tygodniu w rydułtowskiej dzielnicy Radoszowy przypadkowy przechodzień. Odniósł je do tamtejszego oddziału Poczty Polskiej, ale to nie ona była dostarczycielem przesyłek. Odpowiedzialna za całe zamieszanie jest firma InPost Usługi Pocztowe.
– Listy nie zostały doręczone na osiedlu domów jednorodzinnych, gdzie mamy dostęp do skrzynek pocztowych znacznie ułatwiający pracę doręczycielom. Nie ma zatem podstaw, by sądzić, że listonosz pracujący w tym terenie – po dostarczeniu pozostałych listów – wyrzucił tak niewielką ilość korespondencji – wyjaśnia Rafał Brzoska, prezes zarządu In Post.
Przedstawiciele firmy zapewniają, że zatrudnieni listonosze zobowiązani są przed podjęciem pracy dołączyć świadectwa o niekaralności, co ma zwiększyć ich wiarygodność. Jeżeli jednak okaże się, że to właśnie pracownik InPost zawiódł, to na pewno wyciągnięte zostaną wobec niego wszelkie konsekwencje łącznie z jego zwolnieniem.
– Przesyłki dotarły już do adresatów. Nie wiemy jeszcze co sprawiło, że korespondencja znalazła się w lesie, wziąwszy pod uwagę fakt, że o zdarzeniu policję poinformowała Poczta Polska – dodaje Rafał Brzoska.
Sprawę bada także rybnicka policja i prokuratura.
(j.sp)