Korty zza wielkiej wody
Uroczyste otwarcie obiektu miało się odbyć ponad dwa miesiące temu, ale okazało się, że wykonawca ma problem ze ściągnięciem składanej nawierzchni kortów ze Stanów Zjednoczonych. Termin był wielokrotnie przekładany. Władze miasta naliczały wykonawcy kary umowne. Jak tłumaczyli przedstawiciele firmy, wszystkiemu winny był armator, który miał dostarczyć statkiem nawierzchnię do Polski. W ubiegłym tygodniu nawierzchnia w końcu dotarła do Pszowa. Montaż dwóch boisk zajął zaledwie jeden dzień.
– Korty są dwa. Jeden do debla, drugi do singla. Nawierzchnia jest atestowana. Ładnie kontrastuje, gdyż otoczenie jest zielone, linie białe, a pole gry w kolorze ceglanym. To wyrób profesjonalny dopuszczony do międzynarodowych rozgrywek przez federacje tenisa i siatkówki. To nie jest jakaś tam sobie wykładzina, na której ludzie mogliby sobie połamać nogi w ferworze walki. Jego tajemnica polega na uzyskiwaniu przez graczy naturalnego poślizgu, a same płytki, z których jest skonstruowana, delikatnie rozsuwają się podczas biegu tenisisty – wyjaśnia Leszek Piątkowski, kierownik lodowiska.
Zalet pszowskie korty mają o wiele więcej. Pod zadaszeniem lodowiska jest znacznie chłodniej, zwłaszcza podczas takich upałów, jakie były w ubiegłym tygodniu. Poza tym graczy nie oślepia słonce i nie kurzy się jak na tradycyjnych boiskach do gry. Do dyspozycji tenisistów są także natryski. Nawierzchnię łatwiej utrzymać w czystości, bo wystarczy spłukać wodą, która mikroskopijnymi otworami zostaje odprowadzona na zewnątrz. Dodatkowym atutem zwłaszcza dla nocnych marków jest fakt, że na kortach będzie można pograć przez całą dobę. Wcześniej trzeba będzie się tylko umówić telefonicznie.
– Osoba rezerwująca, która nie przyjedzie skorzystać z kortu, zobowiązana jest do uiszczenia należnej opłaty, tak jakby z niego korzystała. Może tę należność uregulować podczas kolejnej wizyty u nas. Jeśli tego nie zrobi, rezerwacje nie będą od niej przyjmowane – wyjaśnia kierownik.
(j.sp)