Kobieta przegania wymyślone kozły
Zalana jest połowa sufitu w dużym pokoju. W mieszkaniu mimo ciągłego wietrzenia wciąż śmierdzi wilgocią i stęchlizną. Wypaczony jest parkiet, odklejają się tapety. Woda kapie już prawie codziennie, choć przyczyną tego nie jest wcale awaria instalacji wodnej u sąsiadki.
– Wszystko zaczęło się półtora roku temu. Najpierw zalało nam róg pokoju. Sąsiadka wylewa w pokoju wodę, bo w ten sposób, jak mówi, chce przegonić wymyślonych złodziei albo jakieś kozły. W mieszkaniu jest także pies, którego nigdy nie wyprowadza, a zwierzę też musi gdzieś się załatwiać. Wolę nie myśleć, co jeszcze tam się dzieje - mówi załamana Sylwia Święty, lokatorka pechowego mieszkania.
Remont nie ma sensu
Faktycznie do miski ustawionej pośrodku pokoju kapie brunatna ciecz. – Raz nawet już próbowaliśmy to wyremontować. Co z tego, jak na drugi dzień wszystko wyglądało podobnie. Szkoda było naszej pracy i pieniędzy – twierdzi pani Sylwia.
Takie warunki nie sprzyjają także zdrowiu 12-letniej córce państwa Świętych, która jest alergikiem. Kilka razy w miesiącu dziewczynka jeździ do specjalisty do Gliwic. Ma kłopoty z drogami oddechowymi.
– Lekarka powiedziała, że może być jeszcze gorzej, jeśli nie usuniemy z mieszkania grzyba - mówi zrozpaczona matka dziewczynki.
Sylwia Święty o całej sytuacji informowała i pszowski Ośrodek Pomocy Społecznej i Spółdzielnię Mieszkaniową Orłowiec, do której należy budynek. Urzędnicy mają jednak ręce związane… przepisami.
– Tam się nawet nie da wejść. Nie są wpuszczani ani pracownicy naszego ośrodka ani lekarz. Złożyliśmy do sądu wniosek o nakazanie leczenia starszej pani w zakładzie zamkniętym, ale sąd odrzucił go, bo nie było dołączonego orzeczenia lekarskiego. Składamy teraz kolejny wniosek, żeby sąd wyznaczył biegłego, aby takie badanie przeprowadził – mówi Anna Malinowska, kierowniczka OPS-u.
Płaci więc może zostać
Bezradny jest także prezes spółdzielni Orłowiec. Kobieta nie zalega z czynszem, więc nie ma podstaw do jej wyeksmitowania. Z powodu utrudnionego kontaktu nie można jej nawet zaproponować zamiany mieszkania.
– Byłem osobiście na miejscu. Osiemdziesięcioletnia starsza pani wymaga hospitalizacji, ale nie wyraża na nią zgody. Proponowaliśmy jej inne mieszkanie, by dobrowolnie się przeniosła, ale też nie chciała się zgodzić. Pozostał nam tylko sąd. Jeśli będzie wyrok eksmisyjny a gmina zapewni lokal socjalny, to ją tam przeniesiemy – mówi Czesław Mazurek, prezes spółdzielni.
Justyna Pasierb