Po nas chociażby potop
Czy taka postawa lub przynajmniej przychylność do takiego myślenia jest powszechna?
Myślę, że tak, bo w każdym z nas jest gdzieś zakodowana nie tylko potrzeba i chęć życia, ale i miłości, i pracy, i budowania, i tworzenia. Bywa, że spotykamy się z czymś odwrotnym, może wynika to z jakiegoś bilansowania.Tak jak przy ruchu mamy opór, jak przy akcji mamy reakcję, ale to wynika z praw fizyki.A dobro czy zło jak przełożyć na fizykę? Na szczęście tych rzeczy odwrotnych, złych, destrukcyjnych jest mniej, tylko że dziwnym trafem mają silne przebicie.Słyszymy o nich w mediach, chętnie je powtarzamy, jakoś nas rajcują, przyciągają. Bywa, że z czasem oburzamy się, ale znowu wypatrujemy, słuchamy sensacji. Może czujemy się jakoś lepiej, słuchając złych wiadomości, widzimy siebie w lepszym świetle. Chyba więcej dobra wymagałoby i od nas jakiejś mobilizacji, poprawy życia, zmian. Jednak powinniśmy wyjść z takiego gównianego grajdołka, zrobić chociażby kilka kroków ku szczytowi, gdzie jest świeższe powietrze i więcej widać. Powinniśmy reagować na to, że są złe, agresywne, głupie bajki, że zbyt łatwo dostępna jest pornografia, że chcą zamknąć szkołę, aby stłoczyć dzieci w molochu, gdzie gubi się i dziecko i wychowawca, że młody dewastuje przystanek, że porządkowy śpi na służbie itd. Nie dajmy sobie wmówić, że demokracja, że wolność, że piątek jest dobry na zabawę. W młodych tkwi niepokój, chęć zmian, ale muszą pamiętać, że starzy też kiedyś byli młodymi, że szkoda sił, zapału, aby próbować od nowa zmieniać rzeczy dobre i sprawdzone. To tak jakby ciągle próbować chodzić na rękach, gdy znacznie wygodniej jest na nogach.
Szybciej, łatwiej i dalej zajdziemy wykorzystując młodych inicjatywę i pomysłowość a jednocześnie opierając się na doświadczeniach innych. Bywa jednak głośno o tym, że polityk opozycji kieruje się zasadą, że czym gorzej w kraju, tym lepiej dla jego partii, państwowy pracownik nie wycenia swojej pracy, gdy inkasuje pobory, nauczyciel myśli – byle do wakacji, naczelnik, robotnik, byle do emerytury, a po nas chociażby potop. To budzi niepokój, ciągnie do piaskownicy i znowu zaczynamy bawić się piaskiem.