Wakacje na końcu świata
Nowa Zelandia to archipelag na Oceanie Spokojnym. To kraj, który urzeka pięknem fauny i flory niespotykanej na innych kontynentach. Nowa Zelandia jest na wskroś europejska, a jednocześnie egzotyczna, w której są i lodowce i dżungla. Z powodu dużej odległości rzadko bywa odwiedzana przez Polaków.
Podróże to moja pasja
Pan Tomasz, na co dzień wiceburmistrz Pszowa, zrealizował swoje marzenie. W grudniu ubiegłego roku na prawie miesiąc wyjechał do kraju kiwi. Wówczas było tam lato.
– Podróże to moja pasja, którą zaszczepili rodzice – mówi Tomasz Dzierżawa. Przygotowania do wyprawy na drugą półkulę nie trwały długo, choć nie korzystał on z pomocy żadnego biura podróży. – Byłem w tej szczęśliwej sytuacji, że mieszkają tam moi znajomi, więc od nich miałem podstawowe informacje na temat Nowej Zelandii – opowiada.
Piaszczyste wydmy przypominają Saharę
Najbardziej uciążliwa jest podróż. Lot z dwoma przesiadkami we Frankfurcie i Singapurze trwa 25 godzin. Trudno także przez pierwsze kilka dni poradzić sobie z dwunastogodzinną różnicą czasu. Ale te trudy rekompensują przepiękne widoki. Podróż rozpoczęła się od zwiedzania Northland, wyspy północnej. – Znajduje się tam niezliczona ilość różnorodnych plaż. Począwszy od tzw. 90– milowej poprzez potężne 40– metrowe piaszczyste wydmy przypominające Saharę. Najbardziej urokliwe są niewielkie zatoczki ze śnieżnobiałym piaskiem, w których można uprawiać surfing na wysokich falach Oceanu Spokojnego – wspomina wiceburmistrz. Urokliwych miejsc w Nowej Zelandii jest bez liku. Należą do nich m.in. rezerwaty drzew kauri. Osiągają do 50 metrów wysokości i liczą nawet 4 tysiące lat. Nietypowym miejscem wartym zobaczenia są okolice Rotoura i Taupo. To obszar wzmożonej sejsmicznej i geotermalnej działalności, stąd niezliczona w tym miejscu liczba aktywnych gejzerów i jezior z gorącą wodą. – Nowa Zelandia to także raj dla wielbicieli sportów ekstremalnych. Można tu poskakać na bunji, wziąć udział w raftingu na wzburzonych górskich rzekach lub spłynąć płaskodennymi motorówkami pomiędzy skalnymi występami – mówi Tomasz Dzierżawa. Niesamowite wrażenie robi także Wyspa Południowa, na której przebywał on 10 dni. – Pokrywają ją łańcuchy górskie, lodowce, lasy deszczowe i jeziora polodowcowe. Ogromne wrażenie robi licząca 3700 metrów Góra Cooka otoczona czterema potężnymi lodowcami, spośród których najdłuższy jest lodowiec Foxa. Jego jęzor sięga wiecznie zielonego lasu deszczowego na zachodnim wybrzeżu – opowiada pan Tomasz.
Nie jest tanio ale niepowtarzalnie
Warto zobaczyć także Fiordland, park narodowy, którego fiordy mogą przypominać krajobraz Norwegii. Szczyty gór osiągają tu 2500 tys. metrów. Pokryte są lodowcami, u podnóży których rośnie soczyście zielony las deszczowy poprzecinany wodospadami i rzekami. – Nowa Zelandia to niesamowity kraj, w którym miesza się wiele kultur. Wyprawa nie jest tania. Bilet kosztuje około 5 tysięcy złotych. Można szukać tańszych połączeń, wcześniej rezerwując bilety. Polecam jednak podróż na drugą półkulę, bo takich wrażeń nie zapewni żaden znany kurort turystyczny – mówi Tomasz Dzierżawa.
(j.sp)