Zmiennicy ratują Odrę
Dla wodzisławskiej Odry pierwszy mecz sezonu 2007/2008 rozpoczął się fatalnie. Już w 10 minucie po zagapieniu się naszych obrońców piłkę w pole karne centruje Robert Szczot, tam uderza Łukasz Madej i po rykoszecie piłka wpada do siatki. Wodzisławianie rzucili się do odrabiania strat, nawet dwa razy umieścili piłkę w siatce ŁKS-u, ale w obu przypadkach arbitrzy słusznie dopatrzyli się pozycji spalonych. Pierwsza połowa zakończyła się zatem jednobramkową stratą gospodarzy, którzy po wybiegnięciu na murawę w drugiej połowie kompletnie opadli z sił. Mnożyły się niecelne podania, niepotrzebne zwalnianie konstruowanych akcji, straty piłki po łatwych błędach. Łodzianie starali się to wykorzystać. Sporym zagrożeniem dla wodzisławskiej defensywy był duet Robert Madej - Mieczysław Sikora, który raz po raz zjawiał się na przedpolu Odry i stwarzał zagrożenie przed bramką Pilarza.
Rozbijali się o obrońców
Wodzisławianie nie pozostawali dłużni. Również konstruowali akcje ofensywne. Każda z nich rozbijała się jednak o silny i wysoki mur łódzkiej defensywy, której głównym filarem był kadrowicz Tomasz Kłos. Łodzianie poszukali szczęścia w kontrach i jedna z nich w 58 minucie gry doprowadziła do podwyższenia przewagi. Na lewej stronie boiska piłkę od Roberta Madeja otrzymał Robert Szczot, przebiegł z nią bezkarnie parędziesiąt metrów, minął Bartosza Hinca i mając przed sobą jedynie Pilarza skierował piłkę do siatki między jego nogami. 4 minuty później trener Odry Mariusz Kuras rozpoczął zmiany w drużynie i postawił wszystko na jedną kartę.
Nos trenerski nie zawiódł
W miejsce Jakuba Grzegorzewskiego wszedł Bartosz Iwan, a Dariusza Dudka zastąpił Bartłomiej Socha i w drużynie Odry było już trzech napastników. I kiedy z trybun wodzisławskiego stadionu zaczęli odchodzić pierwsi kibice, na boisku rozpoczęło się prawdziwe strzelanie. W 87 minucie wprowadzony w drugiej połowie do gry Jakub Biskup podaje do Bartosza Iwana, ten ładnym strzałem z kilkunastu metrów umieszcza futbolówkę w siatce. Po rozpoczęciu gry wodzisławianie znowu przejmują piłkę. Tym razem Bartosz Iwan wciela się w rolę dośrodkowującego, piłka mija obrońców ŁKS-u i niezwykle efektywnym strzałem z przewrotki Bartłomiej Socha umieszcza ją w siatce Wyparły. Prawie trzytysięczna publiczność wpadła w euforię, ludzie nie dowierzali własnym oczom obserwując to, co działo się na boisku. Odra, która jeszcze trzy minuty wcześniej przegrywała 0:2 teraz remisuje 2:2, ratuje jeden punkt na własnym stadionie.
Komentarze
Bartłomiej Socha - Bardzo się cieszę z tej bramki. Nie było mnie w Wodzisławiu trzy i pół roku. Kibice różnie o mnie mówili. Teraz nabrałem sporo doświadczenia i to widać na boisku. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, trener miał dobrego nosa do zmian. Nic innego nam nie pozostało jak rzucić się do odrabiania strat.
Wojciech Borecki - trener ŁKS: Po meczu, przed którym remis by nas satysfakcjonował czuję teraz wielki niedosyt. Prowadząc 2:0 do 85 minuty i ostatecznie remisując to inaczej nie można tego ocenić.
Mariusz Kuras - trener Odry: Wróciliśmy z dalekiej podróży. Chwała chłopakom, że grali do końca. Mój debiut z zespołem był bardzo przeciętny, bo skończyło się tylko na jednym punkcie. Przed meczem obiecywałem sobie wiele, jednak trzeba dzisiaj, nawet po przeciętnym meczu, cieszyć się z jednego punktu. Wolałbym nie trafiać ze zmianami, chciałbym żeby wynik kształtował się inaczej. Brawa dla tych zawodników, którzy weszli w drugiej połowie.
Marcin Macha