Prawo nas nie chroni
Od kilku lat pola w Połomi nawożone są śmierdzącymi odpadami z oczyszczalni ścieków. – Dłużej tego nie wytrzymamy – denerwują się mieszkańcy.
Ciężarówki z osadem przemierzają codziennie wąskie dróżki, by dotrzeć do trudno dostępnych pól. Jest ich dziennie nawet kilkanaście.
– To jest nie do zniesienia. Jak można dopuścić do czegoś takiego? Nie wytrzymują tego nasze drogi, nasze domy i my – nie kryje oburzenia Stanisław Wilk.
Nawożenie pól odpadami z oczyszczalni trwa w Połomi co najmniej od dwóch lat. Obecnie zajmuje się tym właściciel magazynów po byłej Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej „Wiosna”. Wozi odpady z Lublińca. Wcześniej robili to także inni rolnicy.
– Śmierdzi przeraźliwie. Jak tylko zawieje, to okien w domu nie można otworzyć. Kiedy my nie wywieziemy śmieci, to od razu kary nakładają. W tym przypadku śmierdzące dziadostwo wożą tonami i nikt nie reaguje – denerwuje się Jan Rduch.
Jeżdżą mimo zakazu
Mężczyzna dodaje, że smród to nie jedyny problem. Załadowane po brzegi ciężarówki niszczą drogi, choć obowiązuje w tym miejscu zakaz poruszania się tego typu pojazdów. Wcześniej jeździły w dzień. Teraz odbywa się to najczęściej nocą lub w święta.
– Nie jesteśmy w stanie wszystkich upilnować. Straż miejska karze kierowców mandatami. Gdy tylko sygnały o odbywających się transportach ze strony mieszkańców do nas dotrą, będziemy reagować – deklaruje Jerzy Grzegoszczyk, wójt Mszany.
Nic nie można zrobić
Odpady na pola można wywozić bez zgody starosty. Jego zezwolenie nie jest w tym przypadku potrzebne. Trzeba natomiast dysponować certyfikatem wystawianym przez specjalistów po zbadaniu osadu.
– Taki dokument nam do urzędu dostarczono. Analizowałem go z rozporządzeniem ministra rolnictwa i okazuje się, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Nawożenie pól tego typu odpadami jest dozwolone – mówi Jerzy Grzegoszczyk, wójt Mszany.
Inspektor sprawę zbada
Mieszkańcy w te zapewnienia nie wierzą. – Jak może być zgodne z prawem, skoro tutaj nie można normalnie oddychać. To musi być niebezpieczne dla zdrowia. Przecież każdy z nas odczuwa to na własnej skórze – mówi Aniela Fojcik.
Kobieta sprawą zainteresowała sanepid. Ten problem przekazał do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Katowicach. Niebawem na miejscu odbędzie się kontrola zwożonych odpadów.
Rafał Jabłoński