Wyciągnięty palec nie pomoże
Przez ponad czterdzieści lat przekazywałem swoje wiadomości przyszłym kierowcom na kursach samochodowych. Wykłady z przepisów ruchu drogowego starałem się wzbogacać przykładami bieżących wydarzeń na drogach, aby dotrzeć do ich świadomości. Nie potrafię więc dziś zrozumieć, co dzieje się na naszych drogach. W większości przypadków łamiemy przepisy w pełni świadomie, żeby nie powiedzieć celowo. Powszechnym u nas zjawiskiem jest wymuszanie pierwszeństwa przejazdu oraz wyprzedzanie na pasach dla pieszych, przejeżdżanie podwójnej linii ciągłej, a także używanie telefonu komórkowego bez zastosowania urządzenia głośnomówiącego.
Zastanawiam się również, skąd u nas kierowców tyle arogancji. Wyciągnięty wskazujący palec stał się dodatkowym atrybutem. Niektórzy „pomagają sobie” używając wulgaryzmów. Nie o to przecież chodzi. Dzięki temu nikt na drodze nie będzie bezpieczniejszy. Wręcz przeciwnie. Na przykład używanie sygnału dźwiękowego w nerwowym uniesieniu w konsekwencji może doprowadzić do zagrożenia.
Niestety nie tylko kultura osobista kierowców, ale i wiedza pozostawiają wiele do życzenia. Ci, którzy kończą kurs są kierowcami „testowymi”. Kto dziś parkując na chodniku pozostawi odstęp dla pieszych co najmniej 1,5 m? Kto pamięta o zasadzie ograniczonego zaufania? Przykładów nie brakuje. Mógłbym je wymieniać w nieskończoność. Jak wynika ze statystyk, co trzeci kierowca na polskich drogach łamie podstawowe przepisy o ruchu drogowym. Zastanawiam się, skąd to się bierze, gdyż na naszych drogach zamiast być lepiej jest coraz gorzej.
Okazuje się jednak, że wyjeżdżając za granicę potrafimy przestrzegać skrupulatnie obowiązujących tam przepisów. Strach przed czeskim, austriackim czy niemieckim policjantem dyscyplinuje nasze zachowanie z wielką dokładnością. Dlaczego nie u nas? Odpowiedź jest prosta. Mandaty są znacznie niższe. Czy sytuację może zmienić drastyczny wzrost kar? Z pewnością nie od razu. Przede wszystkim zależne to będzie od nas samych.
Chciałbym także zwrócić uwagę na korzystanie z miejsc przeznaczonych dla inwalidów oraz zakrywanie tablic rejestracyjnych imionami nowożeńców (przy biernej postawie policji). Znam przypadek, gdy taki pojazd kursował kilka dni po ulicach. Numery na tablicy rejestracyjnej zajmuje Jacek czy Weronika. Takie niezidentyfikowane obiekty krążą po naszych drogach tak długo, jak długo trwają uroczystości weselne. A przecież przepisy ruchu drogowego w wyraźny sposób zabraniają zakrywania tablic. Obawiam się, że niedługo taki zwyczaj rozszerzy się na dni związane z urodzinami czy imieninami.
Władysław Szymura
radny z Wodzisławia