Wyścig z prawem
Niedziela godz. 17.00. Rozpoczynają się popisy motocyklistów i innych amatorów szybkiej jazdy. Wszystko na drodze publicznej przebiegającej z Syryni do Bełsznicy wzdłuż wałów przeciwpowodziowych. Po kilku godzinach zabawa przeradza się w poważny wyścig. Do wygrania spora suma pieniędzy. Chętnych nie brakuje. Wszystkiemu przygląda się tłum gapiów. Brakuje jedynie policji. Choć funkcjonariusze dokładnie wiedzą, kto jest organizatorem „zabawy”, zna uczestników, proceder trwa w najlepsze.
– Nie jest tak, że nikt z policjantów tam nie jeździ – mówi Magdalena Wija, rzecznik wodzisławskiej policji. – Problem w tym, że wraz z pojawieniem się radiowozu wszyscy uciekają. Zatrzymana osoba otrzymuje ewentualnie mandat za zły stan techniczny pojazdu czy brak lusterka. Nie możemy nakładać mandatów za przekroczenie prędkości, ponieważ musimy mieć do tego pomiar radaru – dodaje pani rzecznik.
Dlaczego więc radaru nie można tam ustawić?
– Używamy go w miejscach, gdzie jest największe zagrożenie. Gdzie statystycznie jest najwięcej wypadków. Skoro tam nie ma wypadków, to nie możemy co tydzień instalować tam tego urządzenia. Obowiązują nas ogólne przepisy dyslokacji służby – dodaje Magdalena Wija.
O sprawie pisaliśmy już w 2005 r. Do dzisiaj nic się nie zmieniło. Prędzej czy później rajdy się skończą. Niestety prawdopodobnie dopiero wtedy, gdy dojdzie tutaj do tragedii.
Rafał Jabłoński