Kamery przestępcy nie zobaczą
O tym, że na kamery nie ma co liczyć przekonał się jeden z mieszkańców. Przed dwoma tygodniami nieznani sprawcy zniszczyli lakier jego samochodu. Auto stało na monitorowanym parkingu. Sprawę zgłosił w Straży Miejskiej z nadzieją na rychłe ustalenie sprawcy. W komendzie dowiedział się, że nie ma na to szans.
– Poinformowano mnie, że od dwóch tygodni kamera nie działa. Została uszkodzona przez burzę szalejącą pod koniec lipca. W porządku, zdarza się, ale dlaczego naprawa trwa już dwa tygodnie? – pyta mężczyzna.
– Urządzenia te oddaliśmy do naprawy z nadzieją, że sprawa zostanie załatwiona w ramach gwarancji – wyjaśnia Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia. – Po dwóch tygodniach poinformowano nas, że uszkodzenie nie jest wadą techniczną i konieczna będzie zapłata. Na tym nie koniec. Kiedy byliśmy już gotowi, by zapłacić ponad 7 tys. zł za naprawę, firma poinformowała nas, że nie ma niezbędnych części. Na ich sprowadzenie czekamy do dzisiaj – dodaje Kieca.
Jedynym wyjściem z sytuacji jest zakup nowych kamer. Koszt jednej to ok. 12 tys. zł. – Na pewno się na to nie zdecyduję. Byłaby to niegospodarność – mówi Mieczysław Kieca. Prezydent dodaje, że radiowy system monitoringu jest wadliwy. Problemy z bezprzewodowym łączem pojawiały się wielokrotnie, dlatego dalszy etap rozbudowy monitoringu prowadzony będzie przy zastosowaniu innych rozwiązań. Wiele wskazuje na to, że zrobi to już inna firma.
Rafał Jabłoński