Zatruwają nam życie
Alergie, astmy i inne choroby dróg oddechowych nękają mieszkańców osiedla 1 Maja w Wodzisławiu odkąd na teren po byłej kopalni sprowadziła się firma Zielony Śląsk. Jedna osoba trafiła już do szpitala, inne coraz częściej skarżą się na bóle gardła i kłopoty z oddychaniem. Zdaniem mieszkańców firma podtruwa ich fluorkiem wapnia, którego używa do produkcji kompozytu z kamienia górniczego i związków wapnia. Przedsiębiorstwo zaprzecza, a przedstawiciele miasta i powiatu jak zwykle uprawiają urzędniczą spychologię.
Czy dolegliwości, na które skarżą się mieszkańcy faktycznie spowodowała działalność firmy trudno powiedzieć, bo żadnych zaświadczeń lekarskich nie ma. Swoje wątpliwości, dotyczące magazynowania odpadów zgłaszali już wcześniej władzom miasta. Te, skontrolowały teren i dokumenty, ale nie było się do czego przyczepić. Właściciel Zielonego Śląska, który jest dzierżawcą, posiada stosowne dokumenty, czyli pozwolenie z powiatowego Wydziału Ekologii, a także opinię o wykorzystywanej technologii, potwierdzoną m.in. przez profesora Jerzego Fijała z Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa. O sprawie informowaliśmy już na początku sierpnia.
Tajemniczy fluorek
Najwięcej emocji wśród mieszkańców wzbudza fluorek wapnia, którego niewielkie ilości, jak wykazuje Marek Szadurski (wiceprezes Zielonego Śląska) w posiadanych ekspertyzach znajdują się w materiale używanym do produkcji kompozytu. Na spotkaniu przedstawicieli Rady Dzielnicy, mieszkańców, przedstawicieli firmy i wydziału ekologii wodzisławskiego starostwa, które odbyło się 13 września, do wyjaśnienia wątpliwości jednak nie doszło.
– Z tego co można przeczytać w Internecie to fluorek wapnia jest bardzo szkodliwy dla człowieka. Niepokój budzi fakt, że jak mówią mieszkańcy, dzieci już zaczynają cierpieć na alergie, a jedna z osób została hospitalizowana – mówił podczas spotkania miejski radny Janusz Majda.
Marek Szadurski zaprzeczał jakoby przyczyną złego samopoczucia mógł być fluorek wapnia, bo w katalogu odpadów jest ujęty jako obojętny. Poza tym, według wiceprezesa to nie fluorek wapnia jest przywożony tylko mieszanka związków wapnia, a to już zupełnie co innego. Swoje słowa próbował potwierdzić wynikami badań, ale takie argumenty nie przekonały przybyłych na zebranie.
– Te ekspertyzy to sobie mógł pan zrobić na zamówienie. Ktoś je wykonał, bo miał w tym interes. Nie musimy im wierzyć – odpowiadał jeden z mieszkańców.
Dostało się także przedstawicielowi starostwa z wydziału ekologii, który wydał pozwolenie na prowadzenie takiej działalności.
– Nie mogliśmy postąpić inaczej, bo firma spełniała wszystkie wymogi zawarte w ustawie o gospodarowaniu odpadami. Dlaczego tak blisko budynków mieszkalnych umiejscowiono działalność to już pytanie do władz miasta, które wydzierżawiły ten teren – bronił się Jarosław Rybak, z ekologii.
Niestety, na to pytanie nie umiał odpowiedzieć obecny na spotkaniu Ryszard Zawadzki, zastępca prezydenta.
– Dariusz Szymczak, zastępca prezydenta, który się tym zajmował jest na urlopie a ja nie wiem jakie ustalenia były przeprowadzone przed wydaniem zgody na dzierżawę. Po jego powrocie dostaną państwo pełną informację – próbował ratować sytuację.
Zniszczą nam drogi
Zarzutów w stosunku do Zielonego Śląska mieszkańcy mają o wiele więcej. Samochody ciężarowe, które przyjeżdżają po kompozyt są często przeładowane i gubią ładunek. Poza tym kierowcy nie dbają o ich czystość i wywożą na kołach błotnistą maź.
– Nikt tego nie sprząta. Wszędzie pełno błota, a drogi nie wytrzymują. Nawet bloków nie widać jak przejeżdżają tak się kurzy – mówił Stefan Łyska, którego blok znajduje się w pobliżu feralnego miejsca.
Według radnych i mieszkańców miała jeździć tą trasą zamiatarka, ale nie było jej tutaj od miesięcy. Aby ostudzić emocje Ryszard Zawadzki zapewnił, że drogi dojazdowe, należące do miasta będą jak najszybciej uprzątnięte. Także starostwo powiatowe obiecało uprzątnąć ulice, którymi odbywa się transport, a które są przez nich administrowane.
Nie odpuszczą
Spotkanie nie przyniosło żadnych rozwiązań. Mieszkańcy zażądali dodatkowych badań, które sfinansować miałby powiat i miasto. To jednak nie leży w kompetencji obu urzędów. Być może uspokoi ich kontrola Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, którego zawiadomił Janusz Majda. Termin wizyty przedstawicieli WIOŚ – u nie jest jeszcze jednak znany. Jedno jest pewne, jeśli obiektywnych dowodów na to, że działalność nie jest szkodliwa nie będzie, dalsze funkcjonowanie firmy na tym terenie nie będzie możliwe
– Zablokujemy drogę dojazdową koło bloku 16 i 23. nie pozwolimy na to, żeby nam tutaj truciznę wożono – groził Józef Mikoś, z rady osiedla.
Justyna Pasierb