Rolnicy pod kontrolą
Od lat część rolników wykorzystuje osady z oczyszczalni ścieków jako nawóz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ponieważ jest on do tego odpowiednio przystosowany, gdyby nie fakt, że w zetknięciu z wodą zwożony materiał strasznie śmierdzi i doskwiera innym. O sprawie pisaliśmy pod koniec sierpnia. Rozmawialiśmy z mieszkańcami Połomi, którzy zaciekle z tym problemem walczą. Twierdzą, że przeraźliwy smród nie pozwala im normalnie żyć, a ciężkie auta transportujące osady niszczą lokalne drogi. Sprawę skierowali do sanepidu, ten do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Inspektor potwierdził, że używanie tego typu nawozu jest zgodne z prawem, jednak niezbędne jest przestrzeganie jego dozwolonych stężeń oraz niezwłoczne wymieszanie materiału z glebą. Sam jednak nie będzie kontrolował czy rolnicy postępują prawidłowo. Ma się tym zająć wójt i podlegli mu urzędnicy.
– Będziemy sprawdzać, czy mieszkańcy używają tego nawozu zgodnie z rozporządzeniem ministra ochrony środowiska. Chodzi tutaj m.in. o ilość tego nawozu, która obowiązuje rolników. Przy uprawach wysokokalorycznych jak rzepak są one większe – mówi Jerzy Grzegoszczyk.
Kontrole mają się odbywać na podstawie dokumentów wystawianych przez oczyszczalnię ścieków, która wydając „towar” powinna uwzględniać powierzchnię pola na jaką on trafi. Brane pod uwagę będą także oświadczenia samych rolników. Nie wiadomo natomiast, jak sprawdzać czas przechowywania nawozu na powierzchni.
– W rozporządzeniu ministra ochrony środowiska czytamy, że rolnik powinien nawóz zakopać niezwłocznie. Nikt nie jest w stanie dokładnie określić jaki termin to oznacza w praktyce – tłumaczy Piotr Karpiel z referatu ochrony środowiska Urzędu Gminy w Mszanie.
Rafał Jabłoński