Urzędnicy o nas zapomnieli
Lokatorzy starej kamienicy przy ulicy Rogozina w Radlinie mają dość bierności urzędników
Wieloletnie zaniedbania przy konserwacji tego budynku przyniosły swój efekt. Lokatorom do mieszkań wdziera się wilgoć, a na strychach muszą rozstawiać miski na wodę.
Przez lata nic nie zrobiono
Wszystko przez dziurawy dach. Kamienica pochodzi z 1903 roku i od dawna wymaga gruntownego remontu. Należy do miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Przeciekający dach to nie jedyny problem. Dawno już powinny zostać wymienione okna. O odnowę prosi się zabytkowa elewacja budynku. Mimo że już w 2004 roku w Wieloletnim Programie Gospodarowania Mieszkaniowymi Zasobami Gminy pojawiła się koncepcja wymiany pokrycia dachowego i stolarki okiennej, to od tego czasu w tej kwestii nie zrobiono nic.
– Od dziesięciu lat w żaden sposób miasto nie dba o tę kamienicę. Efekt jest taki, że pokrycie dachu wymaga całkowitej wymiany – mówi Kazimierz Warmurza, który mieszka w kamienicy od 35 lat. – A przecież wystarczyłoby, gdyby na dach dwa, trzy lata temu położono kilkanaście rolek papy – dodaje. Dziś dach znajduje się w fatalnym stanie. Najgorzej wygląda konstrukcja podtrzymująca. Grube drewniane belki pokryła pleśń. Mieszkańcy nie kryją obaw, że za jakiś czas mogą się one zawalić.
Zapleśniałe mieszkania
W mieszkaniach położonych na ostatnim piętrze pojawiły się ogromne zacieki, a co za tym idzie i pleśń. W mieszkaniu państwa Walów od ścian zaczęła odchodzić tapeta. Z sufitu sypie się tynk. – Przy każdej mocniejszej ulewie natychmiast pojawia się woda. Najgorzej jest w pokoju naszych dzieci – mówi Krzysztof Wala. – A przecież przebywanie w wilgotnym i zagrzybionym pomieszczeniu jest niezdrowe – dodaje jego żona Katarzyna. Sytuację pogarsza fakt, że w starym mieszkaniu nie ma żadnego odpowietrznika, przez który mogłaby odchodzić wilgoć. Pozostaje jedynie otwieranie okien, ale i z tym jest kłopot. – Okna są w tak fatalnym stanie, że strach je otwierać. Jedno z okien za chwilę w ogóle wypadnie – mówi Katarzyna Wala. Na potwierdzenie swoich słów pokazuje ledwo trzymające się w ramie skrzydło okienne.
Przed kilkoma tygodniami kamienicę wizytował dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej. Jego podejście do sprawy oburzyło część mieszkańców. – Powiedział nam, że skoro podstawione miski jeszcze się nie przelewają to znaczy, że wcale tak źle nie jest – denerwuje się Kazimierz Warmurza.
Obiecują remont
– Remont kamienicy przewidzieliśmy na następny rok. Planujemy wymienić wtedy pokrycie dachowe i ocieplić budynek. Chcemy to zrobić w kompleksowy sposób – tłumaczy Czesław Brachmański, dyrektor ZGK. 99 tys. zł przeznaczonych na remont widnieje w poprawionym Programie Gospodarowania Mieszkaniowymi Zasobami Gminy. Plan jeszcze muszą zatwierdzić radni i to od nich będzie zależeć ostateczna decyzja o przeprowadzeniu remontu. Z kolei pieniądze na wymianę stolarki okiennej i remont zewnętrznych elewacji mają pochodzić ze środków przeznaczonych na rewitalizację. – Wcześniej nie mieliśmy możliwości przeprowadzenia w tej kamienicy porządnego remontu. Priorytetem było doprowadzenie do stanu używalności ośmiu familoków przekazanych nam przez Spółdzielnię Mieszkaniową Marcel – mówi Barbara Magiera, burmistrz miasta. – Te budynki to dopiero były w opłakanym stanie – dodaje.
Co w zamian?
Nie wszyscy jednak się z tym zgadzają. Mieszkańcy uważają, że skoro płacą czynsz, to właściciel kamienicy powinien dbać o jej stan. – W ciągu 10 lat z tytułu czynszów miasto otrzymało od tych ludzi niemałą kwotę. A co dało im w zamian? – pyta retorycznie radny powiatowy Piotr Cybułka. – Jedyne, co w ostatnim czasie potrafili zrobić, to zamknąć wejście dachowe na dwie kłódki. Teraz już zupełnie nie wiemy co się z tym dachem dzieje – dodaje Cybułka.
Artur Marcisz