Oddzielić uczniów?
Rodzice uczniów najmłodszych klas szkoły podstawowej wystosowali petycję do Rady Gminy i dyrektora szkoły. W piśmie zawarli prośbę o trwałe oddzielenie na przerwach uczniów podstawówki od gimnazjalistów i stworzenie dla nich osobnych wejść. Petycja została podpisana przez 27 rodziców (trzech z nich się wycofało). Zwracają oni uwagę „na poniżanie, akty dokuczliwości i agresywne zachowanie gimnazjalistów w stosunku do młodszych uczniów".
Nie ma żadnych problemów
Dyrektorka szkoły Krystyna Suda jest pismem oburzona. - W tym piśmie obrażono gimnazjalistów. - U nas naprawdę nic złego się nie dzieje. Owszem w ubiegłym roku byli w gimnazjum uczniowie zagrożeni patologią. Mieli kontakt z narkotykami, oczywiście nie w szkole. Ale obecnie nie mamy z gimnazjalistami żadnych problemów - twierdzi Krystyna Suda. - Być może cała sytuacja związana jest z tym, że dopiero w tym roku dzieci z klas pierwszych i drugich uczą się w naszym Zespole i dla rodziców jest to nowa sytuacja - dodaje dyrektorka.
Nauczyciele twierdzą ponadto, że szkoła podstawowa i gimnazjum są w pewnym stopniu oddzielone. Gimnazjaliści uczą się na pierwszym piętrze, zaś uczniowie podstawówki na drugim. Wspólny jest jednak parter, na którym znajduje się m.in. stołówka. Dla najmłodszych uczniów przygotowano oddzielny plac zabaw. - Naprawdę te dzieciaki czują się w tej szkole bardzo dobrze - zapewnia Suda.
Według wielu pedagogów obecna sytuacja z wychowawczego punktu widzenia jest lepsza. - Nie powinno się izolować dzieci od siebie. Efekty wspólnego przebywania są lepsze - twierdzą nauczyciele.
Po stronie dyrektor szkoły jest też opinia inspektora nadzoru budowlanego Stanisława Lenarda. Twierdzi on, że wydzielenie osobnego budynku pod gimnazjum jest w obecnej sytuacji niemożliwe. Na przeszkodzie stoją m.in. przepisy przeciwpożarowe.
Także samorząd uczniowski i rada rodziców sprzeciwiają się odizolowaniu uczniów obu szkół od siebie. O dziwo przewodnicząca rady rodziców Karina Antoniak podpisała się pod wspomnianą petycją. Później jednak swój podpis wycofała. - Myślałam, że w petycji chodzi o zupełnie inną sprawę - twierdzi Karina Antoniak.
Chcieli wyłudzić pieniądze
Jedna z inicjatorek petycji Klaudia Gensty nie podziela sielankowej wizji szkoły dyrektorki Sudy. Jej syn Robert we wrześniu tego roku złamał w szkole rękę. - Rzecz stała się podobno na przerwie. Zadzwonili do mnie ze szkoły, że mam sobie odebrać syna, bo ma złamaną rękę. Myślałam, że będzie to jakieś proste złamanie - mówi Klaudia Gensty. Po badaniach na pogotowiu okazało się jednak, że złamanie jest skomplikowane i niezbędny będzie zabieg operacyjny. Dziś Robert dopiero zaczyna rehabilitację.
- Syn powiedział mi, że biegł po dzwonku na lekcję i potknął się o nogi gimnazjalisty. Nie wiem tylko czy ten gimnazjalista wyciągnął nogę specjalnie, czy też może syn jej po prostu nie zauważył - mówi pani Klaudia. Dyrektor Suda zaprzecza, twierdząc, że w całym zdarzeniu żaden uczeń gimnazjum nie brał udziału.
Klaudię Gensty oburza jednak co innego. - Nauczyciele twierdzą, że w szkole jest pięknie i wspaniale. A przecież z tego co wiem, na pewno inni rodzice informowali wychowawców o sytuacjach, że niektórzy gimnazjaliści zachowują się w stosunku do młodszych uczniów nie tak jak trzeba - mówi kobieta. - Także i ja informowałam na spotkaniu z wychowawcą, że od mojego syna ktoś próbował wymusić pieniądze. A pani dyrektor mówi, że nie dochodzą do niej żadne sygnały. To dziwne - kończy pani Klaudia.
Artur Marcisz