Niszczą co popadnie
Do aktów wandalizmu dochodzi tutaj znacznie częściej niż jeszcze kilka lat temu. Najpierw niszczono kosze na śmieci. Miasto kupiło 80 nowych, wykonanych z plastiku. Koszt jednego to 184 zł. Wiele z nich już zniszczono. Nieznani sprawy albo oderwali je od stojaków, albo spalili. Wandale niszczą także wiaty przystankowe, głównie w centrum miasta oraz obok budynku Inco. Ostatnio komuś przeszkadzały krawężniki przygotowane do zainstalowania na parkingu przy Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. - 50 metrów nowego krawężnika stało zaledwie kilka godzin. Robotnicy ułożyli go w ciągu dnia na solidnych betonowych ławach, a w nocy ktoś zadał sobie bardzo dużo trudu, przewracając krawężniki na bok - mówi Piotr Śmieja, zastępca burmistrza Radlina. Pracownicy musieli kruszyć betonowe ławy i wylać je od nowa. Oczywiście od nowa trzeba było układać też krawężnik. - Przecież żeby przewrócić jeden taki krawężnik trzeba użyć sporo siły. A tu przewrócono pokaźną ich ilość. To musiały być chłopy w sile wieku, i na pewno musiało być ich kilku - mówi jeden z robotników.
Niestety sprawcy pozostaną zapewne bezkarni. Kamery monitoringu miejskiego nie zdołały ich zaobserwować. Wandale nie musieli się też obawiać Straży Miejskiej, bo ta pracuje z reguły tylko do godziny 15.00. Tylko jeden tydzień w miesiącu funkcjonariusze pracują na drugą zmianę, do godziny 22.00. - Obecnie zatrudniamy 4 strażników. Do tego dochodzi pracownik, który czuwa przy monitoringu. Chcemy jednak zatrudnić jeszcze dwóch strażników. Być może wtedy uda się wprowadzić system dwuzmianowy - wyjaśnia Śmieja.
Być może sytuację poprawi zamontowanie dodatkowych kamer monitoringu. Na to jednak trzeba będzie na razie poczekać, bo w pierwszej kolejności kamery mają pojawić się w szkołach.
Artur Marcisz