Napisał za dużo?
Ekologia to w powiecie wodzisławskim od miesięcy temat nadrzędny. Co rusz pojawiają się wątpliwości co do funkcjonowania na naszym terenie firm zajmujących się odzyskiem odpadów. Jak nie „Rent Hus” zwożący osady z oczyszczalni ścieków do Wodzisławia i Połomi, to firma „Zielony Śląsk”, rekultywująca teren po byłej cegielni w Rydułtowach i zajmująca się odzyskiem odpadów w dzielnicy Wilchwy w Wodzisławiu.
Przeciw tej działalności protestowali mieszkańcy os. 1 Maja. Miasto zgodziło się na działanie „Zielonego Śląska” nie konsultując tej sprawy z nimi. Skarżą się na dolegliwości chorobowe. Ich zdaniem wszystkiemu winien jest fluorek wapnia wykorzystywany tutaj do produkcji kompozytu. Choć nie ma na to dowodów, prezydent miasta we wrześniu zdecydował, że firma przeniesie się na ul. Marklowicką z dala od zabudowań. Sprawa miała być załatwiona błyskawicznie, w ciągu dwóch tygodni. Tak się jednak nie stało. Firma nadal funkcjonuje na Wilchwach.
Sprawa utkwiła w martwym punkcie
Aby przeprowadzka doszła do skutku, firma musi posiadać zezwolenie na prowadzenie tego typu działalności. To, które już ma, nie wystarcza, zmiana lokalizacji powoduje jego unieważnienie. Starostwo nowego zezwolenia jeszcze nie wydało. Jarosław Rybak, inspektor Wydziału Ochrony Środowiska, twierdzi, że całą sprawę blokuje Mieczysław Kieca. Dlaczego? – Proszę zapytać prezydenta – ucina krótko Rybak.
Prezydent przyznaje, że jest zaskoczony. – Cóż mogę powiedzieć. Z przekazywanych mi informacji wynika, że nie są to pierwsze posądzenia kierowane w moją stronę przez urzędników starostwa. Powtórzę więc raz jeszcze: to brednie i bzdury – mówi Kieca.
Bo takie jest prawo?
Ustaliliśmy, że chodzi o zapis zawarty w opinii prezydenta. Trafiła ona do starostwa i jest niezbędna do wydania zezwolenia na działalność „Zielonego Śląska” na nowym terenie. Prezydent napisał w nim, że „wydanie przedmiotowego zezwolenia powinno nastąpić po uprzednim uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie obiektu lub po zakończeniu postępowania w sprawie zgłoszenia zmiany sposobu użytkowania obiektu budowlanego lub jego części”.
W tej sytuacji starostwo musi wszcząć procedurę, która doprowadzi do spełnienia powyższych wymogów. To znacznie odwleka wydanie decyzji.
– Takie jest prawo, co potwierdziło ostatnio orzecznictwo Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach. Należy zadbać o zmianę użytkowania obiektu. Nie możemy udawać, że jest inaczej. My tej sprawy nie blokujemy – wyjaśnia Mieczysław Kieca.
Rafał Jabłoński