Nie wystarczy kibicować
Nowiny: Wygrana Mieczysława Kiecy w ubiegłorocznych wyborach dla wielu była zaskoczeniem. Zastanawiano się wówczas czy 27-latek sobie poradzi. Pan również miał podobne obawy?
– Nie. Nie obawiałem się, wierząc w to, że stworzy wokół siebie dobry zespół. Zastanawiałem się, czy prezydent będzie chciał współpracować z osobami, które mają większe doświadczenie od niego. Zdecydował się na te osoby i to one pracują na jego konto. Nie chcę oceniać jego współpracowników, bo nie jestem już radnym miejskim i z bliska się temu nie przyglądam.
– Zaplecze prezydenta i grupa nieformalnych współpracowników to także Stowarzyszenie Nasz Wodzisław
– Nie widzę tutaj problemu. To ambitni ludzie, którzy mogą sporo zdziałać. Lepiej oczywiście, żeby to było udokumentowane udziałem tych osób w Radzie Miejskiej, bo tam jest najważniejsze zaplecze. To się Stowarzyszeniu nie udało. Ludzie głosowali na Kiecę, a nie na program Naszego Wodzisławia. Wyniki kolejnych wyborów zweryfikują, czy osoby ze Stowarzyszenia mają poparcie społeczne.
– Jedną z pierwszych decyzji prezydenta Kiecy było przeprowadzenie reorganizacji Urzędu Miasta. Wymienił kilku naczelników i szefów instytucji miejskich pełniących te funkcje także za Pana prezydentury.
– Spodziewałem się większych zmian. Nie widzę, żeby było jakieś polowanie, jakaś czystka. Zmiany w niektórych przypadkach musiały nastąpić. Na przykład konkurs na dyrektora MOSiR-u musiał być rozstrzygnięty, ponieważ osoba ta pełniła tylko obowiązki dyrektora, a formalnie nim nie była. Tymczasowość trzeba było zakończyć. Jeśli chodzi natomiast o reorganizację samego Urzędu Miasta to muszę powiedzieć, że będąc radnym wielokrotnie apelowałem do prezydenta Krzyżaka, że reorganizacja urzędu jest konieczna. Pytałem czy zauważył, że od kilku lat jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Urząd nie był do tego przygotowany. Zmiany dotyczące większego nastawienia na pozyskiwanie środków zewnętrznych były niezbędne.
– Obecnie zasiada Pan w Radzie Powiatu. Współpraca radnych reprezentujących Wodzisław z prezydentem Kiecą jest faktem, czy jej po prostu nie ma?
– Zorganizowałem spotkanie radnych powiatowych z Wodzisławia i nakreśliliśmy sobie pewne sprawy, które należy realizować z pożytkiem dla miasta. Niestety nie ma w tym zakresie współpracy z prezydentem. Widocznie nie potrzebuje on naszego wsparcia. Osobiście oceniam to negatywnie. Warto porozmawiać o kierunkach wspólnego działania. Myślę, że przyniosłoby to pozytywny efekt.
– Zostaliście także pominięci w przypadku podziału funduszy europejskich dla Subregionu Zachodniego, w tym dla powiatu wodzisławskiego. Sprawę załatwił wicestarosta Tadeusz Skatuła wspólnie z Mieczysławem Kiecą.
– Rzeczywiście. Miałem wówczas pretensje, że bez jakiejś większej konsultacji z radnymi powiatowymi podejmowano decyzje. Tłumaczono się wówczas, że było za mało czasu. Mówiłem głośno na komisjach, że tak być nie powinno. Myślę, że konsultując sprawę z radnymi efekt byłby inny. Nie byłoby w tej kwestii tylu kontrowersji.
– Pierwszy rok pracy prezydenta można także oceniać przez pryzmat przygotowania i przeprowadzenia przedsięwzięć jubileuszu 750-lecia miasta. Podobało się Panu?
– Na pewno pod tym względem było dość dobrze. Coś ponownie zaczęło się dziać na Rynku. W obchodach wzięło udział bardzo wielu mieszkańców, co świadczy o tym, że imprezy były dobrze przygotowane. Natomiast czy do końca udało się wykorzystać ten fakt jubileuszu, to byłbym bardziej powściągliwy. Za dużą promocją powinno iść coś więcej, na przykład duże inwestycje dla miasta. Żałuję, że jubileusz miasta nie był połączony z jubileuszem 85-lecia Ody Wodzisław, choć takie były wcześniejsze uzgodnienia. Oceniam to na pewno negatywnie.
– Załamanie się współpracy na linii klub – władze miasta było główną przyczyną Pana rezygnacji z funkcji prezesa Odry? Takich opinii nie brakuje.
– Mojego odejścia z klubu nie komentowałem, nie komentuję i nie będę komentował, przynajmniej na razie. Zostańmy przy tym. Oczywiście są pewne kwestie, które mi się nie podobają. Nie potrafię na przykład zrozumieć, dlaczego stadion Odry nie jest wykorzystywany do różnego rodzaju imprez plenerowych. Nie wszystko musi się przecież odbywać w rynku.
– Powiedział Pan kiedyś, że taki klub jak Odra bez pomocy miasta sobie nie poradzi.
– Tak, to prawda. Każde wsparcie dla klubu ze strony władz miasta przedstawia się od lat jako coś złego. Próbowano również wmówić ludziom, że chcę na tym zbić jakiś polityczny interes. Nie, to chodzi. Nie tylko pieniądze są ważne. Chodzi o stworzenie odpowiedniego klimatu wokół tej drużyny. Wsparcie jest potrzebne temu klubowi i boli mnie to, że dzisiaj zostawia się go na boku.
– Mieczysław Kieca jest wiernym kibicem, często rozmawia z kibicami, na meczach pojawia się w koszulce klubu, nawet na oficjalnym plakacie Odry siedzi wśród piłkarzy i działaczy. Czy nie o taki klimat chodzi.
– Jeśli kibicuje, to dobrze, ale to nie wystarczy. Nie przekłada się to na pomoc dla klubu. Proszę zauważyć, że dużym problemem było odebranie Odrze możliwości pobierania opłat z parkingów. Prezydent Krzyżak mówił o zrekompensowaniu tej straty klubowi i… nic. Tłumaczyliśmy, że miasto się nie wzbogaci na parkingach, ale straci Odra. Dzisiaj widać, że mieliśmy rację. Służby Komunalne Miasta na parkingach nie potrafiły zarobić. Gdyby te dochody ktoś inny zagospodarowywał, to rozumiem, ale tak nie jest. Obecny prezydent z kolei mówił o stypendiach dla sportowców. Część z nich mogłaby trafić do zawodników Odry. Do dzisiaj stosownej uchwały nie ma.
– Przejdźmy do pozytywów. Czy obecny prezydent wyróżnia się cechami, których u jego poprzedników, w tym u Pana, zabrakło?
– Na pewno pod względem promocji i marketingu Mieczysław Kieca się wyróżnia. Jest zdecydowany postęp. Promocji jest dużo, słyszałem, że aż za dużo, ale być może to opinia odosobniona. Na wizerunek swój i miasta prezydent intensywnie pracuje. Myślę również, że wyróżnia się pod względem pozyskiwania środków europejskich. Prezydent Krzyżak w tym względzie nie ma żadnych osiągnięć. Z kolei za mojej prezydentury nie byliśmy jeszcze w Unii Europejskiej i te możliwości były bardzo ograniczone.
– Co ze skutecznością prezydenta Kiecy. Czy daleko posunięta sprawa budowy kanalizacji czy obwodnicy Wodzisławia jest przykładem na to, że radzi sobie dobrze?
– O skuteczności będziemy mówić jak kanalizacja będzie budowana. Znowu musimy cofnąć się o kilka lat. Gorzej, jak za prezydentury jego poprzednika, być już nie może. To, co w kwestii kanalizacji wyprawiali panowie prezydenci poprzedniej kadencji, to był obłęd. Jako radni byliśmy tym zbulwersowani. Teraz idzie to w dobrym kierunku, zobaczymy jaki będzie efekt końcowy.
– W roli radnego Wodzisławia nie miał Pan łatwego życia z prezydentem Krzyżakiem a on z Panem. Kiecę popierają w radzie niemal wszyscy.
– Tylko pozazdrościć. Kiedy radni popierają prezydenta, pracuje się mu znacznie łatwiej. Choć nie zawsze to jest dobre. Silna opozycja mobilizuje do działania, dla władzy jest bardzo higieniczna.
– Spróbujmy krótko podsumować miniony rok Mieczysława Kiecy. Pokusi się Pan o wystawienie stopnia?
– Oceniam tę prezydenturę pozytywnie. Jak już mówiłem, w miarę możliwości Kieca wykorzystuje środki europejskiej. Ten rok był czasem, aby wszystko przygotować i w kolejnych latach czerpać z Unii dużo więcej. Jeśli planowane inwestycje, takie jak kanalizacja czy obwodnica, zakończą się powodzeniem, to myślę, że w mieście nie będzie osoby, która po czterech latach kadencji negatywnie oceni pracę prezydenta. Są oczywiście negatywy, o których już wspomniałem. Martwi mnie brak działań modernizacyjnych w oświacie. Mam tu na myśli remonty szkół. Zbyt słabo również prezydent wspiera sport. Mam nadzieję, że będzie realizowana zapowiedź przedwyborcza Kiecy dotycząca budowy Wodzisławskiej Areny, czyli nowoczesnego stadionu. Do dzisiaj w tym temacie cisza. Nie wiem czy budowa pawilonu sportowego na Wilchwach była najważniejszym zadaniem podnoszącym jakość bazy sportowej w mieście. Wydaje mi się, że najpierw trzeba budować boiska. Jest również pytanie o co z zagospodarowaniem jarów i budową hali sportowej.