Górnicy chcą więcej
Strajk rozpoczął się rano 17 grudnia. Na terenie powiatu wodzisławskiego pracę wstrzymała kopalnia Rydułtowy–Anna i Marcel. Wcześniej związki zawodowe przeprowadziły referendum wśród pracowników. Większość opowiedziała się za protestem. Nadzieją na zażegnanie sporu z zarządem były jeszcze tzw. rozmowy ostatniej szansy, które odbyły się w środę 12 grudnia. Niestety władze kompanii nie zaakceptowały postulatów górników. Zaproponowały co prawda zaliczkową wypłatę jeszcze w tym roku 500 zł z przyszłorocznej czternastej pensji i podniesienie przyszłorocznego wskaźnika wzrostu płac z planowanych 10 do 11 procent, ale związkowców to nie zadowoliło. Przypomnijmy, że górnicze związki zawodowe żądają wzrostu tegorocznych płac o 6,9 procenta, a nie jak proponuje zarząd kompanii o 4,8 proc., wypłaty ekwiwalentu barbórkowego w wysokości kilkuset złotych oraz wzrostu przyszłorocznych pensji o 14 proc.
– Spełnienie żądań związkowców oznaczałoby 116 mln zł strat w tym i 280 mln zł w przyszłym roku. Chcę także przypomnieć, że proponowana przez zarząd 11-proc. podwyżka jest największą w górnictwie od kilkunastu lat. I to na pewno nie jest nasze ostatnie słowo. Potrzebujemy ewolucji a nie rewolucji, aby górnicy mogli zarabiać więcej – mówi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
Jeśli poniedziałkowy strajk ostrzegawczy nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, w środę 19 grudnia górnicy podejmą decyzję o terminie strajku generalnego.
(j.sp)