Ambicje większe od możliwości
Wodzisławska Telewizja Internetowa miała ruszyć już w październiku ubiegłego roku. Potem termin był co rusz przesuwany. Nie wiadomo czy uda się ją uruchomić w lutym.
Strona internetowa co prawda już funkcjonuje, ale oprócz materiałów archiwalnych z ubiegłorocznych Dni Wodzisławia czy sierpniowego plenerowego spektaklu Teatru Wodzisławskiej Ulicy i krótkiej informacji o grupie Miraż nic więcej na niej nie ma. Teksty i zdjęcia umieszczone na stronie, z telewizją raczej nic wspólnego nie mają. Realizacją przedsięwzięcia miało się zająć Wodzisławskie Centrum Kultury. Dyrektor Andrzej Sobek przyznaje, że tempo, które sobie narzucili przerosło jego możliwości. Dopiero w grudniu kupiono zestaw montażowy, którego i tak nie ma kto obsługiwać, bo brakuje wykwalifikowanych pracowników. Nie ma także operatora kamery, dźwiękowca i dziennikarzy. Tych ostatnich mają na razie zastąpić pracownicy Gazety Wodzisławskiej, nowego wcielenia Serwisu Wodzisławskiego.
– Byliśmy już po rozmowach wstępnych z operatorem, który znał się także na montażu, ale zatrudnił się w rybnickiej telewizji. Dlatego szukamy kogoś na jego miejsce. Na razie montażem i operatorką zajmę się sam– mówi Andrzej Sobek, który przez wiele lat pracował dla Telewizji Katowice.
Są także kłopoty z przesyłem gotowego programu do internetu. Umieszczenie go na serwerze trwa trzy, czasem cztery godziny.
– Przyznaję, na razie przypomina to wszystko robotę chałupniczą. Pracujemy nad tym, aby to udoskonalić. Liczymy, że już pod koniec lutego będzie można oglądać WTI– dodaje dyrektor.
Na razie wydano na realizację pomysłu 20 tys. zł. Zbyt mało, aby WTI mogła choć w niewielkiej części przypominać prawdziwą telewizję. Potrzeba informatyka i lektora oraz sprzętu. Najtańsza profesjonalna kamera kosztuje 9 tys. zł. Brakuje także m.in.statywów i mikrofonów reporterskich.
(j.sp)