Pisanki nie tylko od strusia
Bolesław Mazurek pracuje w jednej ze stacji diagnostycznych w Wodzisławiu, Bronisław Gańczorz mieszka w Rydułtowach. Pierwszy z panów robi piękne pisanki ze strusich jaj, drugi lada dzień wysyła pisankę z węgla papieżowi. W tym numerze także Drogi Krzyżowe ulicami miast i święta w gminach
Pan Bolesław pracuje w jednej ze stacji diagnostycznych w Wodzisławiu. Niewielu wie, że oprócz motoryzacji ma jeszcze jedną pasję: malowanie strusich jaj. Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkowo pięć lat temu. Kolega z pracy zamówił kilka wydmuszek ze strusich jaj i wysłał w Bieszczady, żeby ktoś mu je pomalował.– Okazało się, że przesyłka wróciła, bo nikt nie wiedział jak to zrobić. Jaja strusie pokryte są powłoką, która uniemożliwia położenie farb. Wystarczy ją jednak zeszlifować i można już nakładać dowolne wzory – mówi pasjonat.
Kolega zaufał panu Bolesławowi, bo ten znany już był ze swoich artystycznych talentów. Tak powstały pierwsze strusie pisanki. Jednorazowe malowanie przerodziło się w pasję. Teraz pisanki powstają już nie tylko z okazji świąt wielkanocnych.
– Zamawiają je u mnie ludzie i na prezent urodzinowy i na walentynki – opowiada artysta.
Pan Bolesław ciągle udoskonala swój warsztat pracy. Sam stworzył różnego rodzaju chwytaki do sporych rozmiarów jaj. Jeden z nich obraca wydmuszkę. Można do niego przymocować np. ołówek, który wykona precyzyjne linie. Na skorupie powstają portrety, abstrakcyjne wzory, fragmenty architektury znanych miejsc. Pasjonat sam opracował nawet technikę rzeźbienia strusich jaj.
– Używam do tego wierteł dentystycznych. Potem pisankę pokrywam farbą w jednym kolorze np. złotym. Kiedy wyschnie, nakładam czarny kolor i wycieram. Na złotym tle pozostają tylko czarne kontury – opowiada.
Pisanka wykonana tym sposobem otrzymała nagrodę prezydenta Gliwic podczas konkursu na Najpiękniejszą Kroszonkę. Pasja pana Bolesława do tanich nie należy. Za skorupę jaja trzeba zapłacić od 30 do 45 zł. Do tego dochodzą dość kosztowne farby. – Każde hobby kosztuje. Oprócz pieniędzy potrzebna jest jeszcze cierpliwość i spokój – mówi Bolesław Mazurek.
(j.sp)