Etos Judyma nie wystarczy
Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Lubomi należy do największych tego typu placówek w naszym powiecie. Niestety jego przyszłość, podobnie jak wielu innych, rysuje się w niezbyt jasnych kolorach. Wszystko przez brak lekarzy chętnych do pracy.
– Obecnie posiadam pełne zabezpieczenie wynikające z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale jak będzie za kilka lat, trudno przewidzieć – mówi Grzegorz Nowakowski, kierownik NZOZ-u w Lubomi. Oprócz niego w lecznicy pracuje jeszcze trzech innych lekarzy. Problem w tym, że dwóch jest już w wieku emerytalnym i mogą odejść w każdej chwili. – I nie będę miał ich kim zastąpić – ostrzega Nowakowski.
Kierownik placówki tłumaczy, że już od kilku lat stara się ściągnąć do siebie nowego lekarza. Bezskutecznie. Medycy wybierają lepiej płatną pracę w szpitalach albo wyjeżdżają na Zachód.
Wyjazdy to nie jedyny problem. Podczas reformy służby zdrowia w latach 2000/2001 lekarze decydowali czy chcą pracować w przychodniach czy szpitalach. Wówczas warunki pracy w jednostkach podstawowej opieki zdrowotnej były lepsze. Dziś to lekarze, pracujący w szpitalach są w lepszej sytuacji. Zgodnie z unijnym prawem lekarze nie mogą pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo. A to oznacza, że można zarobić więcej, chociażby z tytułu lekarskich dyżurów.
– Nie ma się co oszukiwać. Etos judymowski nie wystarczy. Lekarz też chce zarobić i pójdzie tam gdzie warunki finansowe są lepsze - rozkłada ręce Nowakowski.
Obecnie około 20 proc. lekarzy pierwszego kontaktu zbliża się do wieku emerytalnego. Problem jest poważny, ponieważ w większości przychodni pracuje jeden lub co najwyżej dwóch lekarzy. Te są w najgorszej sytuacji, bo odejście lekarza na emeryturę skutkować może zamknięciem lecznicy. – W naszym powiecie jest 20 placówek podstawowej opieki lekarskiej. Z tego tylko 3, może 4 to przychodnie, zatrudniające tak jak moja większą liczbę lekarzy – mówi Grzegorz Nowakowski.