Pomysły są, pieniędzy brak
Kilkanaście hektarów gruntów przeznaczonych pod obiekty sportowo-rekreacyjne nie może doczekać się gospodarza.
Chodzi m.in. o tereny po byłych osadnikach mułowych, które zostały zrekultywowane kilka lat temu przez kopalnię. W sumie ponad 17 hektarów. Znajdują się tam trasy do ekstremalnej jazdy na rowerach, cztery ogrodzone boiska do gry w tenisa. Na samym szczycie umiejscowiono lotnisko dla modeli latających. Problemem jest brak infrastruktury energetycznej i wodno-kanalizacyjnej.
– Gdyby połączyć go z sąsiadującym stadionem, gdzie znajdują się dwa boiska i hotel, mógłby z tego powstać fantastyczny obiekt. Kłopot w tym, że nikt nie chciał podjąć się takiego wyzwania – mówi Józef Heda z Pszowa.
Panu Józefowi marzyłby się prężny Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji z prawdziwego zdarzenia. Grunty dają taką możliwość, ale kwestie finansowe powodują, że to raczej tylko mrzonka. Właścicielem zrekultywowanego terenu jest Kompania Węglowa, która wobec braku zainteresowania ze strony władz miasta nabyciem tego miejsca, wystawiła je do sprzedaży. Cena 771 tys. zł, którą zażądali, znacznie przekracza możliwości budżetu Pszowa. Ile spółka wydała na rekultywację i stworzenie infrastruktury rekeracyjnej, pozostaje tajemnicą handlową.
– Kompania od niedawna stara się sprzedać obiekt. Dlaczego poprzednie władze nie zainteresowały się przejęciem? Zwłaszcza, że kopalnia miała 5 mln zł długów, które zostały umorzone – zastanawia się mężczyzna.
Być może poprzednikami, podobnie jak obecnymi włodarzami, kierował rachunek ekonomiczny. Kompania jako właściciel tylu hektarów odprowadza do miejskiej kasy sporo pieniędzy z tytułu podatku.
Kłopot do przeskoczenia
Nie najlepiej wygląda także sprawa stadionu KS Górnik Pszów. Klub jest w stanie likwidacji i ma prawie 5 mln zobowiązań wobec Urzędu Skarbowego i ZUS-u. Gdyby miasto zdecydowało się przejąć majątek, musiałoby pokryć długi. Według Józefa Hedy, który jest licencjonowanym zarządcą nieruchomości i likwidatorem KS Górnik i to jest do przeskoczenia.
– Rozwiązanie jest proste. Najpierw rzeczoznawca wycenia nieruchomość. Ogłaszamy przetarg. Obiekt jest stary, więc według mojej wiedzy nie kosztowałby więcej niż 2,5 mln zł. Ta kwota zaspokoiłaby częściowo roszczenia skarbówki i ZUS-u. W przypadku reszty można byłoby się starać o umorzenie – wyjaśnia Józef Heda.
Mieszkańcy mogą lobbować
Optymizmu pana Józefa nie podziela Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
– W budżecie nie ma i nie będzie pieniędzy. To dla miasta astronomiczna kwota. Poza tym wiązałoby się to z utworzeniem nowej jednostki. Utrzymanie jej pochłonęłoby kolejne olbrzymie sumy. Po prostu nie stać nas na takie wydatki – odpowiada burmistrz. Tymczasem przedstawiciele Kompanii Węglowej wciąż liczą, że miasto zdecyduje się na przejęcie gruntów.
– To bardzo dobrze przygotowany teren. Miastu powinno zależeć, aby ten grunt został dobrze zagospodarowany. My wciąż jesteśmy gotowi do rozmów. Może mieszkańcy powinni się zorganizować i wywalczyć u włodarzy decyzję o zakupie – mówi Zbigniew Madej, rzecznik prasowy KW.
(j.sp)