Kanalizację robią „paproki”
O problemach mieszkańców z budową kanalizacji pisaliśmy już w zeszłym roku. Na jednej z ubiegłorocznych sesji Rady Gminy poświęconej budowie kanalizacji mieszkańcy zwracali uwagę na to, że ekipy budowlane często niepotrzebnie niszczą posesje, na których trwa jej budowa. Sprawa wróciła na ostatnim zebraniu wiejskim w Skrzyszowie. Tutaj trwają obecnie najintensywniejsze prace budowlane.
Kopią, przekładają, poprawiają
Zdaniem mieszkańców ekipy budowlane same sobie dokładają pracy, przy okazji utrudniając życie skrzyszowian. – Nie rozumiem dlaczego oni po trzy, cztery razy kopią w tym samym miejscu – pyta Jerzy Oślizło z ul. Powstańców. Rok temu ekipa budowlana pojawiła się na jego posesji po raz pierwszy. Wówczas myślał, że to jedyna wizyta, która zamieniła jego posesję w plac budowy. Nic z tego. Kilka dni później robotnicy pojawili się ponownie, wyrwali uprzednio założoną studzienkę i zmienili jej lokalizację. Niedawno Jerzy Oślizło dowiedział się, że lada dzień ponownie będą u niego wykonywane wykopy. Mężczyzna nie rozumie po co kilka razy kopią w tym samym miejscu. – Mogliby to jakoś inaczej zorganizować. Ludzie ponaprawiali już zniszczenia powstałe w wyniku uprzednich wizyt, posadzili nowe drzewka, zasiali trawę. Okazuje się, że niepotrzebnie – nie kryje irytacji pan Jerzy. Jego słowa potwierdza sołtys Skrzyszowa. – Na mojej ulicy też kilka razy wymieniali studzienkę. Nie ma się co dziwić, że ludzie narzekają – mówi Henryk Holesz.
Skąd biorą się usterki?
Inwestorem jest Jastrzębski Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Zapytaliśmy więc, dlaczego nowe ciągi kanalizacyjne wymagają poprawek. – Niektóre usterki są widoczne dopiero po oddaniu całego ciągu – mówi Łukasz Czyczyło, inspektor ds. monitoringu JZWiK. Skąd biorą się usterki? – Nie zawsze roboty wykonywane są zgodnie z naszym zaleceniem – wyjaśnia Czyczyło. Z rozbrajającą szczerością dodaje, że kanalizację wykonują ludzie, którzy jak wszyscy popełniają jakieś błędy. – Ale zdarza się również, że są wynikiem niezależnym od człowieka, np. gdy upadnie teren, co nie zawsze można przewidzieć – dodaje.
Radny mówi wprost
Czy tłumaczenia te usatysfakcjonują mieszkańców? Wątpliwe. Ich zdanie na ten temat chyba dobrze charakteryzuje opinia jednego ze skrzyszowskich radnych. – Mogę oficjalnie powiedzieć, że te firmy, które to robią to po prostu „paproki” – skwitował radny Henryk Bienia.
Artur Marcisz