Nie czas na wycinkę
Wycinka drzew prowadzona jest sukcesywnie od kilku lat. Według administratora cmentarza – proboszcza parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wodzisławiu, Bogusława Płonki usuwane są drzewa chore i te, które zagrażają bezpieczeństwu. Stosowne pozwolenia na wycinkę wydało biuro ochrony środowiska Urzędu Miasta w Wodzisławiu. Nie wszyscy mieszkańcy decyzję o pozbyciu się drzew przyjęli przychylnie.
– Z bólem serca obserwujemy to co się tutaj dzieje. Nie ma w tych działaniach żadnej logiki. Nie dość, że przycinanie gałęzi raczej je okalecza, to, jeszcze jakby tego było mało wycina się drzewa zdrowe i to w dodatku w okresie lęgowym. Przecież tak być nie może – oburza się Arkadiusz Błatoń.
Przestrzegamy procedur
Mieszkaniec nie może się pogodzić, że wraz z wycinanymi drzewami znikają stąd ptaki, wiewiórki i inne stworzenia. Zastanawia się kto zezwolił na tego typu działania.
W magistracie zapewniają, że ze strony urzędników wszystkie formalności zostały dochowane.
– Nim wydamy zezwolenie, wykonywana jest wizja lokalna na miejscu. Musimy stwierdzić czy drzewo jest chore, czy faktycznie zagraża bezpieczeństwu i czy przypadkiem nie jest zabytkiem – wylicza Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.
Proboszcz zaskoczony
Wycinka, która była prowadzona w ubiegłym tygodniu mimo okresu lęgowego została natychmiast przerwana, kiedy dowiedział się o tym proboszcz Bogusław Płonka.
– Firma, która się tym zajmuje, pracuje dla nas od dawna. Nawet nie poinformowali nas o tym, że przyjechali i będą usuwali kolejne drzewa. Według planów mieli to zrobić na przełomie lutego i marca. Interweniowałem zaraz po sygnale i prace przerwano. Dalsza wycinka będzie prowadzona dopiero jesienią – tłumaczy duchowny.
Wszystkich nie wytną
Ksiądz proboszcz nie ukrywa, że wycinka drzew na cmentarzu przy ul. Pszowskiej ma tylu samych przeciwników, co i zwolenników.
– Nie ma dnia w kancelarii, żeby nie przyszedł ktoś z prośbą o usunięcie jakiegoś drzewa. W ubiegłym roku podczas wichury upadające konary zniszczyły nawet kilka nagrobków. Trzeba było wypłacać odszkodowania. Trudno zadowolić wszystkich, ale zapewniam, że nie zamierzamy wyciąć całego drzewostanu. To po prostu niemożliwe i trudne do udźwignięcia także z powodów finansowych. Usunięcie tylko jednego drzewa to koszt rzędu ponad dwóch tysięcy złotych – dodaje ksiądz proboszcz.
(j.sp)