Widziałem co oni tutaj robią
Przy ul. Armii Ludowej w Wodzisławiu roboty prowadzi Kompania Węglowa. Zadaniem ekipy pracującej na miejscu jest odtworzenie istniejącego tutaj przed laty Potoku Wilchwiańskiego. Dzisiaj trudno się go tutaj doszukać, ponieważ na skutek szkód górniczych pojawiło się w tym miejscu rozlewisko, a wraz z nim ptaki, żaby, piżmaki i inne żyjątka. Zdaniem Ewalda Jendrysika, obserwującego robotników ze swojego okna, zabijane są bezbronne zwierzęta.
– Młode piżmaki w kopcu zasypali na żywo, nie mówiąc już o jajach kaczek. Bezmyślnie zasypano masę żab i innych żyjątek. Przecież można było poczekać aż zakończy się okres lęgowy – denerwuje się mężczyzna.
Wożą ziemię z autostrady
Rozpoczęcie robót właśnie teraz może rzeczywiście dziwić. Rozmowy na temat uregulowania potoku pomiędzy Kompanią Węglową, a miastem reprezentującym właścicieli terenu rozpoczęły się na początku 2006 r. Sprawa miała być załatwiona w ubiegłym roku, jednak skończyło się na obietnicach. Ostatecznie w grudniu 2007 r. podpisano ugodę, na mocy której kompania zobowiązała się wykonać prace do końca października 2008 r. Roboty ruszyły. Na Wilchwy trafia więc spora ilość ziemi przewożonej przez firmy budujące autostradę A1. Potok ma zostać uregulowany, jego boki będą wyłożone płytami ażurowymi a teren w pobliżu wyrównany.
– Nie mamy zamiaru niszczyć zwierząt – przekonuje Jacek Filipek z Kompanii Węglowej. – Naszym zadaniem jest odtworzenie Potoku Wilchwiańskiego. Nie mamy zamiaru zasypywać tego terenu. Jestem przekonany, że ptaki tutaj pozostaną – dodaje Filipek
Urzędnicy badają sprawę
Sprawę bada już prezydent Mieczysław Kieca. Na miejscu pojawili się strażnicy miejscy a także pracownicy Biura Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Wodzisławiu. Sprawdzają, czy w tym przypadku nie złamano ustawy o ochronie przyrody. Wyniki mają być znane za kilka dni.
Rafał Jabłoński