Bo chcieli za dużo
Firma, która była zainteresowana zainwestowaniem w budowę obiektu na miejscu dyskoteki Mega Astra, wycofała się z negocjacji. W związku z tym unieważniono także drugi przetarg. Konsorcjum nie przyjęło warunków, które podyktowali włodarze miasta. Poszło o cenę, jaką miałoby płacić miasto w ramach opłaty czynszowej.
– Zaproponowaliśmy 10 zł za m kw. Maksymalnie moglibyśmy płacić 15 zł, aby było to dla nas opłacalne. Konsorcjum chciało cztery razy więcej – tłumaczy Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Właścicielem ciągle miasto
Obiekt na miejscu dyskoteki miał powstać w ramach partnerstwa publiczno-prawnego. Oznacza to, że miasto użycza działki, a firma stawia na własny koszt budynek. Według planów miał mieć 2200 m kw. powierzchni. Prawie 800 miał zajmować Urząd Miasta, który przeniósłby tutaj ze starej siedziby swoje wydziały. Resztę inwestor mógłby zagospodarować według własnej koncepcji. Przez dwadzieścia lat całość stanowiłaby zasoby miejskie.
Będą rozmawiać
Mimo wcześniejszych zapowiedzi, że jeśli przetarg zakończy się fiaskiem, Mega Astra zostanie wyburzona, a w jej miejscu powstanie parking, władze miasta nadal będą prowadziły rozmowy z konsorcjum, które wycofało się z negocjacji.
– Inwestor rozważa teraz, czy nie zwiększyć kubatury i obniżyć kosztów np. poprzez rezygnację z podziemnych parkingów – mówi burmistrz.
Jednym z pomysłów jest także sprzedaż gruntu konsorcjum, na którym stoi dyskoteka, a ten w zamian koszt ten by rozliczał w czynszu opłacanym przez urząd po przeprowadzce. Ta alternatywa budzi jak na razie wiele wątpliwości.
– To oferta firmy. My podchodzimy do niej sceptycznie. Do końca przecież nie możemy być pewni, czy za kilka lat ktoś uwzględni wszystkie uzgodnienia. To jednak newralgiczny punkt miasta – wyjaśnia Marek Hawel.
Jak dalej potoczą się losy budynku po byłej dyskotece, nadal nie wiadomo. We wrześniu sprawą zajmą się radni miejscy. W budżecie pieniądze na wyburzenie budynku są już zabezpieczone.
(j.sp)