Prezes spółdzielni zostaje
Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej Orłowiec nie odwołali rady nadzorczej
Walne zebranie, podczas którego głosowano nad odwołaniem rady, odbyło się w Rydułtowach, Pszowie i Raciborzu. Wzięło w nim udział ponad 500 osób z czego prawie połowa nie poparła uchwały o odwołaniu władz spółdzielni. Iwona Zganiacz, wiceprezes SM Orłowiec nie ocenia takiego obrotu sprawy w kategoriach sukcesu.– Członkowie mieli prawo do zwołania walnego. Przed nami w czerwcu przyszłego roku i tak wybory, bo rada nadzorcza kończy swoją kadencję – wyjaśnia Zganiacz.
Spór pomiędzy radą nadzorczą a niektórymi członkami dotyczy prawie 51 milionów długu, które wobec skarbu państwa ma SM, a które muszą spłacić mieszkańcy. Za taką kwotę założyciele SM Orłowiec odkupili w 1995 roku od nieistniejącej już Rybnickiej Spółki Węglowej zasoby mieszkaniowe w Rydułtowach, Pszowie i Raciborzu. Trzy lata później RSW wypowiedziała umowę, a za kwotę widniejącą na akcie notarialnym zapłaciła zaległy podatek VAT. Problem w tym, że pieniądze były tylko wirtualne, bo nigdy nie zostały przekazane na konto RSW.
Spłata zadłużenia spada na osoby, które chcą wykupić mieszkania od spółdzielni. Do ceny lokalu doliczane jest wówczas nawet kilka tysięcy złotych. Za metr mieszkania chętni do wykupu płacą 345 zł, czyli ok. 10 proc. obecnej wartości rynkowej. Nadal nie ma uregulowań prawnych, które zdjęłyby ze spółdzielni zadłużenie z 1995 roku.
(j.sp)