Wlecze się jak żółw
Trasa z Rybnika do Wodzisławia to zaledwie nieco ponad 10 kilometrów. Można by ją pokonać w 15 minut, jak zapewniają przedstawiciele kolei. – Jakim cudem, skoro 1,5 kilometra przed Wodzisławiem, pociąg stoi i czeka nie wiadomo na co – denerwują się podróżni.
We wtorek 11 sierpnia modernizowana linia Rybnik-Wodzisław przeszła odbiór eksploatacyjny.
– Wszystko wypadło dobrze, pociągi mogą rozwijać prękość nawet do 70 km/h. To powinno skrócić podróż – chwali efekt prac Edward Wachtarczyk, rzecznik prasowy Zakładu Linii Kolejowych w Gliwicach.
Niestety na razie jest to niemożliwe, choć pasażerowie z utęsknieniem czekają aż połączenie na tak krókim odcinku będzie trwało nie kilkadziesiąt minut, a kilkanaście.
– Problem polega na tym, że pociągi, mimo iż jadą wyremontowanym torem nawet 50km/h, to dojeżdżając do stacji Wodzisław, w Radlinie II stoją jakieś 10 minut. To tylko 1,5 kilometra i jeszcze do pociągu nikt nie wsiada – pisze w liście do redakcji jeden z czytelników.
Według pasażerów to wina rozkładu jazdy, który nie został dopasowany do nowych możliwości pociągów, które jeżdżą na tych trasach. Edward Wachtarczyk podaje jednak zupełnie inne powody.
– Linia jest prawie na ukończeniu. Jednak do końca września pociągi będą jeździły tak, jak jeżdżą. To dlatego, że obowiązuje ruch jednotorowy dwukierunkowy. Ma to związek z remontem toru na Rymerze – tłumaczy rzecznik.
Tak więc na skrócenie jazdy do obiecanych 15 minut pasażerowie mogą liczyć najwcześniej w październiku.
(j.sp)