Pogodny święty ucisza żywioły
Od kilkuset lat wodzisławianie są związani ze św. Wawrzyńcem. Od dwóch lat jest on oficjalnie patronem miasta. W miniony poniedziałek, 10 sierpnia, mieszkańcy po raz kolejny uczcili pamięć świętego. Obchody rozpoczęły się od uroczystej mszy odprawionej w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Po nabożeństwie wierni przeszli ze świątyni pod figurę, która znajduje się na rynku.
Uratował miasto od zguby
Tutaj Kazimierz Cichy, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej, przypomniał historię św. Wawrzyńca i jego cudownej opieki nad miastem. – Święty Wawrzyniec stał się opiekunem Wodzisławia od pamiętnego kataklizmu w 1536 roku, kiedy to nasze miasto dotknęła powódź, wichura, gradobicie oraz pożary wywołane piorunami. Wtedy to właśnie wodzisławianie poprzez żarliwe modlitwy zwrócili się do św. Wawrzyńca, aby ten uciszył żywioły. Tak też się stało, a uratowani ludzie złożyli śluby, że co roku będą pielgrzymować do kościoła pw. św. Wawrzyńca do Skrzyszowa – wspominał dawne dzieje Kazimierz Cichy.
Wosk od pielgrzymów
Pielgrzymki do skrzyszowskiej świątyni stały się tak popularne, że w kronice zachował się nawet zapis o tym, jak to za ofiarowany wosk wybudowano nową wieżę kościelną. – Drewniany kościołek św. Wawrzyńca istniał w Skrzyszowie od XIV wieku aż do 1939 roku – dodał Kazimierz Cichy. Wspomniał też, że formalnie św. Wawrzyniec stał się opiekunem Wodzisławia trzy lata temu, w 2006 roku, kiedy to Rada Miasta podjęła stosowną uchwałę, zaś w lipcu 2007 roku patronat ten, na mocy uprawnień otrzymanych od papieża Benedykta XVI, zatwierdziła Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Rzeźba z Marklowic
Dzisiaj św. Wawrzyniec spogląda na mieszkańców z wysokości jednej z kamienic przy rynku. – Został przedstawiony z pogodnym wyrazem twarzy, chociaż jak wiadomo poniósł okrutną śmierć na rozpalonej kracie, której fragment trzyma w ręku, jako symbol swojej śmierci – dodał prezes Cichy. Wspomniał też krótko historię obecnej figury, o którą zabiegało TMZW. – Wykonanie tej rzeźby zleciliśmy panu Wiesławowi Kamińskiemu, który miał wówczas swoją pracownię w tak zwanym Zameczku w Marklowicach. Z nieżyjącym już obecnie Stefanem Górskim jeździliśmy tam śledzić postępy prac, które trwały kilka miesięcy. Tak powstała figura o wadze ponad 50 kg i o wysokości blisko 1,5 metra – opowiadał Kazimierz Cichy. Rzeźba została umieszczona w pustej wnęce przy rynku. – Figura ma przypominać nam o minionych kataklizmach i o tym, że i dziś też nie jesteśmy wolni od różnych nieszczęść i klęsk, a przykładem może być powódź z 1997 roku – dodał prezes TMZW.
Iza Salamon