List do redakcji
Postanowiliśmy odnieść się do artykułu z dnia 15.09.2009 pt. „Bezduszne przepisy zrujnują życie chorej kobiecie”. Artykuł traktuje o przepisach prawa budowlanego, ale też zawiera informacje na temat „bezdusznych sąsiadów”, autorów „donosu” do Inspektora Budowlanego.
Nieprawdą jest, że do Inspektora Nadzoru Budowlanego wpłynął anonimowy donos. Było to pismo (o którym wiedzieli inni lokatorzy i je aprobowali), podpisane nazwiskiem z zapytaniem, czy w/w państwo dokonali niezbędnych formalności prawnych dotyczących postawienia altany przydomowej. Ponieważ oboje poszkodowani wcześniej pisali wielokrotnie różne donosy i pisma na nas, lokatorów, wzywali straż miejską i policję, torpedując wszystkie nasze inicjatywy, dotyczące wspólnego terenu. Napisali także pierwsi pismo do tegoż samego Inspektora przeciwko nam, wstrzymując na prawie dwa miesiące prace budowlane, związane z budową miejsc parkingowych dla pozostałych lokatorów i ich 5 samochodów!! Ten parking to był dla nas jedyny ratunek, ponieważ wcześniej, pisząc do Zarządu Dróg i Mostów poszkodowani sąsiedzi spowodowali, że postawiono nam krawężnik w poprzek podwórka, uniemożliwiający manewrowanie samochodami! Pikanterii dodaje fakt, że sąsiad często nas pouczał na temat zastosowania przepisów prawnych (m.in. jaka jest prawidłowa odległość parkowanego samochodu od budynku a sam zawsze parkuje pod oknami) - „Źdźbło w oku ci bliźniego... w swem nie widzi belki” !Na koniec pozwolimy sobie na konkluzję. Mamy dwoje niepełnosprawnych, dorosłych dzieci i wiemy doskonale, co to znaczy choroba i niepełnosprawność. Zawsze bardzo współczuliśmy sąsiadce jej choroby. Nie oznacza to, że każdy niepełnosprawny ma osobne prawa i może postępować tak jak mu się podoba! Nasze dzieci uczyliśmy „normalności” i żadnych przywilejów !! Poszkodowany sąsiad zawsze wymaga od innych przestrzegania przepisów, a sam nie dopełnił ich 10 lat temu (czego nie wiedzieliśmy i sami nie spodziewaliśmy się takich konsekwencji!). Nigdy nie przeszkadzała nam altana sąsiadów i nadal nie przeszkadza, natomiast mamy dość ciągłych pomówień, plotek, intryg i działań z naruszaniem naszych dóbr osobistych! Gdyby poszkodowany sąsiad zachowywał się godnie, dzisiaj nie byłoby sprawy i nie musiałby się chować za niepełnosprawnością żony!
Artykuł wywołał wiele emocji. Czytelnicy zawsze biorą stronę pokrzywdzonych (słusznie oczywiście) przeciw nikczemności donosów i bezdusznym przepisom. Czytając komentarze, najwięcej emocji i obrzydzenia wzbudza właśnie ten donos! To nasza obrona przeciw eskalacji działań, pism i donosów poszkodowanych sąsiadów wobec nas wszystkich.
Prowadząc nadal uparcie grę medialną poszkodowani sąsiedzi zamiast przyznać, że popełnili błąd i szukać racjonalnego wyjścia z tego impasu, cały czas, nie przebierając w środkach, szukają winy u innych. Jest to bardzo niebezpieczna gra!
sąsiedzi