Koniec konfliktu w sprawie cmentarza
Parafia Ewangelicko-Augsburska w Wodzisławiu zgodziła się użyczyć miastu na dwa lata były cmentarz. Porozumienie kończy problem, który ciągnął się od 1992 roku.
Władze Rydułtów zobowiązały się dbać o porządek na nekropolii ewangelickiej. Porozumienie kończy problem, która ciągnął się od 1992 roku.
– Cieszę się, że temat ma pomyślny koniec. Przyznaję, że były w przeszłości napięte momenty – mówi ksiądz Daniel Ferek, proboszcz Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Wodzisławiu. Krzysztof Jędrośka, sekretarz Urzędu Miasta Rydułtowy przyznaje, że rozmowy nie były łatwe i trwały latami. – Mieliśmy wrażenie, że proboszcz bał się, że chcemy teren sprzedać pod supermarket. Próbowaliśmy wyprowadzić go z błędu. Nie ukrywam, że pomogły publikacje w „Nowinach Wodzisławskich”, co pewien czas przypominające o problemie – mówi sekretarz.
– Władzom Rydułtów wydawało się, że sprawę załatwią ze mną w miesiąc, tymczasem kwestie użyczenia mienia parafii musiałem konsultować ze zwierzchnikami, z biskupem. Jeździłem do Katowic, czekałem na decyzje. Mieliśmy problem dotyczący długości użyczenia. Miasto chciało na 10 lat, co można zrozumieć, skoro zamierzało tam inwestować. Tylko, że nasze prawo pozwalało użyczyć na dwa lata i potem ewentualnie przedłużyć umowę. Najważniejsze, że temat jest załatwiony – dodaje proboszcz.
Zrobimy porządek
Dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej dostał już instrukcję, aby doprowadzić teren do porządku. Zostanie usunięta zieleń szczelnie pokrywająca cały obszar. – Dopiero, kiedy przekonamy się, co pozostało z cmentarza, podejmiemy decyzję o dalszych krokach – mówi Krzysztof Jędrośka, sekretarz Urzędu Miasta Rydułtowy.
Teren nazywany jest cmentarzem tylko umownie. Według przepisów świeckich i kościelnych nie figuruje już jako cmentarz, ponieważ ostatniego pochówku dokonano tam przeszło pół wieku temu. Wiadomo, że ostały się na nim fragmenty pięciu nagrobków. Być może będzie ich więcej.
– Trudno oczekiwać, byśmy prowadzili na cmentarzu wielkie roboty. To teren, który mamy w użyczeniu na czas określony. Ale na pewno będziemy o niego dbać jak o teren zieleni miejskiej. Zresztą według planu zagospodarowania przestrzennego jest to park – dodaje sekretarz.
Długie negocjacje
Nie bez kozery pojawia się data 1992 r. Wtedy Rydułtowy usamodzielniły się. Miłośnicy miasta zwrócili uwagę na fatalny stan nekropolii. Władze Rydułtów już wtedy próbowały dogadać się z ówczesnym proboszczem z Wodzisławia. Był nim nieżyjący już Marcin Lukas. Kiedy duchowny nie był skłonny przekazywać cmentarza, rydułtowianie nie czekając na zgodę oczyścili teren.
– Dziś czasy są już inne. Nie mając żadnego tytułu prawnego do konkretnego terenu nie możemy nawet palcem kiwnąć. Dlatego staraliśmy się o przekazanie nam go w jakiejkolwiek formie – kończy sekretarz.
Tomasz Raudner