Gwiazda ze Skrzyszowa wygrywa, Syrynia bije Gosław w Jedłowniku
Siedem bramek w Czyżowicach, przegrana Radlina, Gosława i Rydułtów. Podsumowanie występów drużyn powiatu wodzisławskiego w lidze okręgowej.
Mimo niesprzyjającej aury, nie zabrakło sportowych emocji. Mecz był zacięty i dynamiczny. Każda ze stron przeprowadzała groźne kontrataki. Przez całe spotkanie przewagę mieli gospodarze, a goście próbowali zdobyć bramkę z kontrataku. W ostatnich kilkunastu minutach obie strony miały okazje do strzelenia bramki, ale raziły nieskutecznością. Spotkanie zakończyło się podziałem punktów: drużyna gości zdobyła jeden, gospodarze stracili dwa.
W ocenie kibiców i działaczy obu drużyn było to jedno z najlepszych widowisk oglądanych na boiskach okręgówki. Choć bramka nie padła, na brak ciekawych sytuacji strzeleckich, piłkarskiej walki i maksymalnego zaangażowania zawodników nie można było narzekać. – Muszę powiedzieć, że takiego meczu dawno nie widziałem. Zarówno przeciwnicy jak i nasi chłopcy dali z siebie wszystko. W pierwszej połowie bardzo dobrą okazję miał Błażej Pawliczek, a z drugiej strony świetne akcje przeprowadzali nasi przeciwnicy – mówi Andrzej Rugor, prezes Płomienia z Połomi. Żałuje, że tyle ochoty do gry nie mieli reprezentanci Polski, którzy swój mecz z Czechami zagrali kilka godzin później. – W Nędzy mogliby popatrzeć na czym polega wola sportowej walki – dodaje prezes Rugor.
Górnik Radlin – Start Pietrowice 2:3
Bramki dla Górnika: obie Marcin Ćwikliński
Mecz już do przerwy ułożył się nie po myśli gospodarzy. Start z Pietrowic wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Po zmianie stron górnicy zdobyli bramkę, jednak goście odpowiedzieli trzecim trafieniem. Na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem gospodarze zdołali zmniejszyć rozmiary porażki strzelając drugą bramkę. To wszystko na co było ich stać. Na własnym boisku musieli uznać wyższość przyjezdnych. – Na wyniku zaważyły nasze indywidualne błędy, czasem nawet kiksy – komentuje Arkadiusz Tracz, trener Górnika Radlin. – Mimo porażki nie zniechęcamy się i na kolejny mecz do Połomia pojedziemy z podniesionymi głowami, by tam wywalczyć zwycięstwo. Skoro udało się pokonać Rydułtowy, to i tam może być różnie – dodaje trener.
Mecz już do przerwy ułożył się nie po myśli gospodarzy. Start z Pietrowic wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Po zmianie stron górnicy zdobyli bramkę, jednak goście odpowiedzieli trzecim trafieniem. Na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem gospodarze zdołali zmniejszyć rozmiary porażki strzelając drugą bramkę. To wszystko na co było ich stać. Na własnym boisku musieli uznać wyższość przyjezdnych. – Na wyniku zaważyły nasze indywidualne błędy, czasem nawet kiksy – komentuje Arkadiusz Tracz, trener Górnika Radlin. – Mimo porażki nie zniechęcamy się i na kolejny mecz do Połomia pojedziemy z podniesionymi głowami, by tam wywalczyć zwycięstwo. Skoro udało się pokonać Rydułtowy, to i tam może być różnie – dodaje trener.
Jedność Jejkowice – Silesia Lubomia – 0:0
Goście na początku spotkania uzyskali przewagę, mając przy tym trzy bardzo dobre okazje do zdobycia bramki. Niestety w 25. minucie sędzia usunął z boiska Sebastiana Piechotę, grającego trenera z Lubomi. – To kara za moje niesportowe zachowanie. Przede wszystkim ja zawiniłem, choć myślę, że sędzia niewłaściwie zinterpretował całą sytuację. Co zrobiłem? Nie chciałbym o tym mówić – ucina krótko Piechota. Mimo osłabienia zawodnicy Silesii nie dali sobie wydrzeć remisu. Wytrzymali trudy spotkania i tym samym wywalczyli punkt.
Gwiazda Skrzyszów – Naprzód Rydułtowy 1:0
Bramka dla Skrzyszowa: Robert Szymiczek
W pierwszej połowie nie padła bramka. Mecz był wyrównany. Momentami goście przeważali, lecz gola na wagę zwycięstwa zdobyli gospodarze po rzucie wolnym pośrednim. – Nasi przeciwnicy grali raczej piłkę siłową, my staraliśmy się grać kombinacyjnie i to się opłaciło – mówi Rajmund Durczok, prezes skrzyszowskiego klubu. Mieczysław Masłowski szkoleniowiec Naprzodu z Rydułtów nie kryje, że w pewnym momencie jego zawodnicy wcielili się w role arbitrów i więcej dyskutowali niż grali. Efekt to 5 żółtych kartek. Gospodarze otrzymali dwa kartoniki w tym kolorze.
W pierwszej połowie nie padła bramka. Mecz był wyrównany. Momentami goście przeważali, lecz gola na wagę zwycięstwa zdobyli gospodarze po rzucie wolnym pośrednim. – Nasi przeciwnicy grali raczej piłkę siłową, my staraliśmy się grać kombinacyjnie i to się opłaciło – mówi Rajmund Durczok, prezes skrzyszowskiego klubu. Mieczysław Masłowski szkoleniowiec Naprzodu z Rydułtów nie kryje, że w pewnym momencie jego zawodnicy wcielili się w role arbitrów i więcej dyskutowali niż grali. Efekt to 5 żółtych kartek. Gospodarze otrzymali dwa kartoniki w tym kolorze.
Naprzód Czyżowice – Borowik Szczejkowice 3:4
Bramki dla Naprzodu: Aleksander Kucza, Zbigniew Adamczyk i gol samobójczy zawodnika drużyny przeciwnej
Można powiedzieć, że zawodnicy z Czyżowic przegrali na własne życzenie, a pomógł im w tym sędzia. Do przerwy prowadzili 2:0. Po zmianie stron goście szybko zdobyli bramkę kontaktową. Naprzód szybko odpowiedział golem na 3:1. Antoni Jeleń, trener drużyny z Czyżowic uważa, że o ostatecznym wyniku spotkania zdecydowała sytuacja z 68 minuty. – Sędzia podyktował rzut karny dla gości, choć starcie zawodników miało miejsce przed polem karnym. Padła bramka i od tego momentu gra wyglądała już zupełnie inaczej – mówi trener Jeleń. Chwilę potem był już remis, a przed końcem spotkania goście zdobyli bramkę na wagę trzech punktów. – Żałuję, że moi zawodnicy w końcówce marnowali stuprocentowe sytuacje. Wygrana była na wyciągniecie ręki – komentuje trener Naprzodu.
Można powiedzieć, że zawodnicy z Czyżowic przegrali na własne życzenie, a pomógł im w tym sędzia. Do przerwy prowadzili 2:0. Po zmianie stron goście szybko zdobyli bramkę kontaktową. Naprzód szybko odpowiedział golem na 3:1. Antoni Jeleń, trener drużyny z Czyżowic uważa, że o ostatecznym wyniku spotkania zdecydowała sytuacja z 68 minuty. – Sędzia podyktował rzut karny dla gości, choć starcie zawodników miało miejsce przed polem karnym. Padła bramka i od tego momentu gra wyglądała już zupełnie inaczej – mówi trener Jeleń. Chwilę potem był już remis, a przed końcem spotkania goście zdobyli bramkę na wagę trzech punktów. – Żałuję, że moi zawodnicy w końcówce marnowali stuprocentowe sytuacje. Wygrana była na wyciągniecie ręki – komentuje trener Naprzodu.
Rymer Rybnik – Czarni Gorzyce 1:1
Bramka dla Gorzyc: Rafał Szarek
Lider III grupy ligi okręgowej w sobotnie popołudnie podejmował na własnym boisku plasujących się na 12. pozycji Czarnych Gorzyce. Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia Gorzyc, dzięki golowi Rafała Szarka. Ten w 10. min pokonał Dawida Mieszańca. Na mokrej murawie i przy lekkiej mżawce, zawodnicy obu ekip ślizgali się po trawie, gubiąc między nogami piłkę. Pomimo że groźnych akcji nie brakowało po dwóch stronach boiska, wynik utrzymał się do końcowego gwizdka pierwszej części gry. W 20. min po rozpoczęciu drugiej połowy, nastąpił punkt kulminacyjny spotkania. Rzut wolny z lewego skrzydła wykonał Przemysław Pawliczek, gdy piłka znalazła się na polu karnym, przy zamieszaniu podbramkowym, zawodnicy usłyszeli gwizdek sędziego. Rzut karny dla Rymera. Z decyzją arbitra nie mogli pogodzić się Czarni, ten pokazał jednak dwa żółte kartoniki. Naprzeciwko Pawła Kulczyka stanął sam Pawliczek. Zwinnym strzałem pokonał bramkarza przyjezdnych i gra rozpoczęła się od nowa. W trudnych warunkach piłkarze nie potrafili już jednak znaleźć dojścia do bramki przeciwnika i wynik pozostał bez zmian. Rymer ciągle na pozycji lidera. Również Gorzyce po tym spotkaniu utrzymują swe 12. miejsce. Mecz zakończył serię wygranych obu drużyn. Do tej pory Rymer był niepokonany na własnym boisku, zaś Czarni, łącznie ze spotkaniem pucharowym nie przegrali 4. ostatnich meczów.
Lider III grupy ligi okręgowej w sobotnie popołudnie podejmował na własnym boisku plasujących się na 12. pozycji Czarnych Gorzyce. Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia Gorzyc, dzięki golowi Rafała Szarka. Ten w 10. min pokonał Dawida Mieszańca. Na mokrej murawie i przy lekkiej mżawce, zawodnicy obu ekip ślizgali się po trawie, gubiąc między nogami piłkę. Pomimo że groźnych akcji nie brakowało po dwóch stronach boiska, wynik utrzymał się do końcowego gwizdka pierwszej części gry. W 20. min po rozpoczęciu drugiej połowy, nastąpił punkt kulminacyjny spotkania. Rzut wolny z lewego skrzydła wykonał Przemysław Pawliczek, gdy piłka znalazła się na polu karnym, przy zamieszaniu podbramkowym, zawodnicy usłyszeli gwizdek sędziego. Rzut karny dla Rymera. Z decyzją arbitra nie mogli pogodzić się Czarni, ten pokazał jednak dwa żółte kartoniki. Naprzeciwko Pawła Kulczyka stanął sam Pawliczek. Zwinnym strzałem pokonał bramkarza przyjezdnych i gra rozpoczęła się od nowa. W trudnych warunkach piłkarze nie potrafili już jednak znaleźć dojścia do bramki przeciwnika i wynik pozostał bez zmian. Rymer ciągle na pozycji lidera. Również Gorzyce po tym spotkaniu utrzymują swe 12. miejsce. Mecz zakończył serię wygranych obu drużyn. Do tej pory Rymer był niepokonany na własnym boisku, zaś Czarni, łącznie ze spotkaniem pucharowym nie przegrali 4. ostatnich meczów.
Gosław Jedłownik – Naprzód Syrynia – 0:2
Bramki dla Syryni: Patryk Knura, Tomasz Pluta
W trudnych warunkach atmosferycznych i na grząskim boisku (w wielu miejscach stała woda) lepsza okazała się ekipa z Syryni. Zawodnicy Naprzodu lepiej wytrzymali trudy meczu. Do przerwy utrzymywał się rezultat bezbramkowy. W 83. minucie po rzucie rożnym bramkę strzelił Patryk Knura. Sekundy przed końcowym gwizdkiem skuteczny kontratak i wynik podwyższył Tomasz Pluta. – Muszę powiedzieć, że byliśmy zespołem lepszym i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Moi zawodnicy zagrali dobry mecz – mówi Roman Zieliński, trener zawodników z Syryni. Komplementów drużynie Naprzodu nie szczędzi także trener ekipy przeciwnej. Janusz Kosubek uważa, że dotychczasowe porażki piłkarzy Syryni spowodowane były nie tyle marnymi umiejętnościami co boiskowym pechem. – To jedna z lepszych drużyn w okręgówce. My w tym meczu mieliśmy kilka sytuacji stuprocentowych, m.in. Mateusz Woźnica strzelał pechowo głową, jednak to goście wygrali – podsumowuje Janusz Kosubek
W trudnych warunkach atmosferycznych i na grząskim boisku (w wielu miejscach stała woda) lepsza okazała się ekipa z Syryni. Zawodnicy Naprzodu lepiej wytrzymali trudy meczu. Do przerwy utrzymywał się rezultat bezbramkowy. W 83. minucie po rzucie rożnym bramkę strzelił Patryk Knura. Sekundy przed końcowym gwizdkiem skuteczny kontratak i wynik podwyższył Tomasz Pluta. – Muszę powiedzieć, że byliśmy zespołem lepszym i zasłużyliśmy na zwycięstwo. Moi zawodnicy zagrali dobry mecz – mówi Roman Zieliński, trener zawodników z Syryni. Komplementów drużynie Naprzodu nie szczędzi także trener ekipy przeciwnej. Janusz Kosubek uważa, że dotychczasowe porażki piłkarzy Syryni spowodowane były nie tyle marnymi umiejętnościami co boiskowym pechem. – To jedna z lepszych drużyn w okręgówce. My w tym meczu mieliśmy kilka sytuacji stuprocentowych, m.in. Mateusz Woźnica strzelał pechowo głową, jednak to goście wygrali – podsumowuje Janusz Kosubek
Artur Marcisz