Głucha cisza w sprawie pokrzywdzonych
Centrum Wydobywcze Południe nie odpowiedziało na pismo w sprawie osób na których posesjach stwierdzono szkody górnicze.
W połowie listopada, po sesji z udziałem przedstawicieli kopalń i na wniosek komisji spraw społecznych, gmina Marklowice wysłała do Centrum Wydobywczego Południe pismo dotyczące eksploatacji w Polu Marklowice oraz usuwania skutków szkód górniczych. Czas mija, a odpowiedzi jak nie ma, tak nie ma. – Jak pismo przyjdzie, to się pani dowie, co odpowiedzieliśmy – odparł na nasze pytanie Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.
Mieszkańcy są pokrzywdzeni
Tymczasem zarówno mieszkańcy, jak i gmina są coraz bardziej zaniepokojeni skutkami eksploatacji. „Z wypowiedzi mieszkańców można wywnioskować, że nastąpiło szereg nieprawidłowości i uciążliwości w usuwaniu skutków szkód górniczych na ich nieruchomościach” - czytamy w liście podpisanym przez wójta gminy Marklowice.
Jesteśmy jak na poligonie
Jednym z mieszkańców, którzy przyszli na sesję z udziałem przedstawicieli kopalń, był Piotr Łyczko z ulicy Kilińskiego, który od sześciu lat zmaga się z kopalnią. Przeżył dowożenie wody, uciążliwe remonty i przeprawy w sądzie. Zwracał się w tej sprawie do posłów (m.in. dwa lata temu napisał do posła Henryka Siedlaczka i do dzisiaj nie otrzymał odpowiedzi), a ostatnio zadzwonił nawet do kancelarii Prezydenta RP i do Rzecznika Praw Obywatelskich. – Nie mam zamiaru siedzieć tu jak na poligonie doświadczalnym: uda się, czy się nie uda. A takim poligonem są nasze pola i budynki – stwierdził w rozmowie z nami Piotr Łyczko.
Horror narasta
Wszystko wskazuje na to, że po stronie poszkodowanych nie będzie stało nowe prawo górnicze i geologiczne, nad którym trwają prace. Również po ujawnieniu planów ruchu kopalń Marcel i Jankowice na najbliższe 3 lata mieszkańcy z niepokojem oczekują na skutki prowadzonej pod ich domami eksploatacji. – Powinny być ustalone jasne reguły wypłat odszkodowań. Jaką rekompensatą są obecne, śmieszne stawki, przecież wartość uszkodzonego domu cały czas się obniża – argumentuje Piotr Łyczko. – Niestety, z chwilą kiedy ktoś ma już do czynienia ze szkodami górniczymi, przestaje być panem w swoim domu. Jego domem zaczyna rządzić kopalnia, a właściciel jest słabszą stroną, często przegraną i pokrzywdzoną – wzdycha marklowiczanin.
Iza Salamon