Zagadkowy azbest ze stodoły
Znaleziono plastikowe worki z kawałkami eternitu.
Według świadków podczas wyburzania budynków w Ligocie Tworkowskiej, związanego z budową zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny doszło do nieprawidłowości związanych z usuwaniem azbestu. – Nie wiem jak długo to trwało, bo wcześniej tego nie widziałem, ale na pewno we wtorek (6 kwietnia – przyp. red.) przywieźli azbest z dachu jednego z budynków i wrzucili go do dołu wykopanego obok tej ubojni. Już po zakończeniu przykryli to wszystko ziemią – mówi świadek, pokazując nam miejsce, przysypane świeżą ziemią. Chce pozostać anonimowy, bo boi się kłopotów. – Nie mogłem tak tego jednak zostawić, bo przecież tyle mówi się o tym, że azbest jest niebezpieczny, a tu tyle tego świństwa zakopali – dodaje.
Azbest leży w bazie
Wyburzaniem domów w Ligocie Tworkowskiej zajmuje się firma z Lubomi. Jej właściciel przekonuje, że ze sprawą nie ma nic wspólnego. Jako dowód pokazuje umowę na utylizację pokryć eternitowych, którą podpisał na początku marca tego roku z firmą specjalizującą się w tego typu działalności. Rozebrane pokrycia dachowe zmagazynowane są jednak w jego bazie, mimo że na ich przechowywanie przedsiębiorca zezwolenia nie ma. – Azbest jest odpowiednio zabezpieczony. Po prostu przechowuję go aż nazbiera się większa ilość i dopiero wówczas wzywam firmę, by przyjechała po jego odbiór. Trudno żebym gnał ich tu po każdą najdrobniejszą ilość – wyjaśnia właściciel firmy rozbiórkowej, pokazując okryte brezentowymi płachtami płyty eternitu. – Proszę mi wierzyć, w tak delikatnej sprawie nie pozwoliłbym sobie na wywalanie azbestu do ziemi – zapewnia przedsiębiorca.
Wójt wszczął postępowanie
W winę przedsiębiorcy nie bardzo wierzą również urzędnicy. – Trudno sobie wyobrazić by ktoś tak ryzykował – uważa Maria Fibic, zastępca wójta Lubomi. Pani wójt wszczęła jednak postępowanie administracyjne. Jej zdaniem wyjaśni ono, czy przy usuwaniu azbestu dochodziło do nieprawidłowości. Czy odpowie również na pytanie co znajduje się w dziurze, którą ktoś wykopał na terenie dawnej ubojni w Ligocie Tworkowskiej? Bo że takowa była tam wykopana nie ma najmniejszych wątpliwości. Kiedy byliśmy tam na oględzinach w czwartek 8 kwietnia, teren był niezgrabnie posprzątany, widoczne były zwały ziemi. Ponownie teren ubojni odwiedziliśmy w środę 14 kwietnia. Wówczas zwały ziemi były już usunięte. Teren został wysprzątany tak, by w jak najmniejszym stopniu zwracał uwagę postronnych osób.
Co zakopano w tym wykopie?
Dawną ubojnię dzierżawi przedsiębiorca z Wodzisławia, który w Ligocie Tworkowskiej prowadzi hodowlę kur. – Owszem wykopałem tam dziurę, ale nie wsypałem do niej żadnego azbestu, a jedynie żużel z palenisk. Ten kto powiedział, że widział jak wsypuję do dziury azbest, po prostu kłamie. Ja mogę to odkopać, ale pod warunkiem, że jeśli racja będzie po mojej stronie, to ktoś zwróci mi za to pieniądze – zapewnia dzierżawca ubojni. Jednocześnie przyznaje, że miał do czynienia z azbestem, bo jego pracownicy pomogli w rozbiórce dachu jednej ze stodół. – Chcieliśmy pozyskać drewno z tej stodoły. Umówiliśmy się z właścicielem firmy, która rozbiera budynki, że dach tej stodoły rozbierzemy sami. Część dachu była pokryta eternitem, ale ten zebraliśmy do worków – dodaje mężczyzna. Worki ułożone są na placu obok ubojni. Nie sposób jednak ustalić czy w sześciu paczkach znajduje się cały eternit pozyskany ze wspomnianej stodoły.
To będą musieli wyjaśnić urzędnicy, którzy zostali poinformowani przez zaniepokojonych mieszkańców Ligoty Tworkowskiej. Najpierw miejscowość odwiedził przedstawiciel starostwa powiatowego. – Niczego podejrzanego tam nie widziałem. Zresztą to sprawa, którą powinien rozeznać Urząd Gminy w Lubomi i dlatego zleciłem gminnym urzędnikom, żeby przyjrzeli się jej bliżej – wyjaśnia Janusz Wyleżych, naczelnik wydziału ochrony środowiska starostwa powiatowego w Wodzisławiu. – Będziemy wyjaśniać wątpliwości związane z przetrzymywaniem azbestu. Zgodnie z przepisami, po usunięciu z budynku, azbest od razu musi zostać zabezpieczony przez wyspecjalizowaną firmę. Te przepisy zostały w tym przypadku najprawdopodobniej złamane – mówi Maria Fibic.
Artur Marcisz