Krzyżkowice przełamały fatalną passę, Skrbeńsko i Turza na kolanach
Raport o postawie drużyn z naszego powiatu, występujących na boiskach A-klasy.
Naprzód 37 Krzyżkowice – LKS Samborowice 2:1
Bramki dla Krzyżkowic: samobójcza, Leszek Urbański
Pierwsze tej wiosny niezwykle potrzebne punkty zdobyte przez drużynę Krzyżkowic, które nie zaczęły tego meczu najlepiej i do przerwy przegrywały 0:1. W drugiej połowie gospodarze na swoje szczęście potrafili odwrócić losy tego spotkania. Najpierw pięknego gola samobójczego zdobył zawodnik Samborowic, zaskakując swojego bramkarza strzałem w okienko. Upragnione zwycięstwo dał gospodarzom strzał główką Urbańskiego, który wykorzystał podanie z rzutu wolnego. – Powoli wracamy na dobry rytm, który mam nadzieję pozwoli utrzymać się nam w lidze. Rozegraliśmy dobre zawody pod względem taktycznym, drużyna mądrze się broniła, a do tego potrafiła zdobyć dwa gole, które przesądziły o zwycięstwie – skomentował grę swojej drużyny Błażej Sitko, trener Naprzodu.
Start Mszana – Zuch Orzepowice 5:0
Bramki dla Startu: Janusz Muszyński – 3, Wojciech Telicha, Damian Król
Do przerwy Start prowadził skromnie 1:0 po golu Muszyńskiego i nic nie zapowiadało pogromu gości. Jednak tuż po zmianie stron sygnał do ataku dał niezawodny „Mucha”, który od razu podwyższył na 2:0. Z upływem kolejnych minut piłkarze Mszany wykonali egzekucję na bezradnym Zuchu. – Mecz był bardzo fajny dla oka kibica. Mimo, że wynik mówi coś innego to przeciwnik był wymagający, więc tym bardziej cieszy nas to, że zdobyliśmy aż tyle bramek. Dziś wychodziło nam w zasadzie wszystko co stworzyliśmy, przeciwnie niż ostatnio w Palowicach – podkreśla Marian Piechaczek, trener Startu. Być może również dlatego, że do składu ekipy z Mszany wrócili kartowicze, pauzujący w poprzednich meczach.
Wicher Wilchwy – LKS Barnowice 5:2
Bramki dla Wichra: Grzegorz Piełka, Krzysztof Piełka - 2, Jarosław Niemiec, Adam Piechaczek
Losy spotkania rozstrzygnięte zostały już w pierwszej połowie, wygranej przez gospodarzy 4:1. Mecz co prawda zaczął się od bramki gości, ale Wicher szybko odpowiedział wręcz nokautując rywala. Po przerwie ponownie strzelanie rozpoczęła drużyna Baranowic, która wykorzystała stały fragment gry. Gospodarze szybko jednak opanowali sytuację, zdobyli kolejnego gola i do końca spokojnie kontrolowali przebieg meczu. – Myślę, że wynik w pełni odzwierciedla to co działo się na boisku, aczkolwiek rywalowi nie można odmówić zaangażowania i chęci do gry – komentuje Adrian Konieczny, trener Wichra.
Granica Ruptawa – Polonia Łaziska 0:0
Słabe spotkanie na kiepskim boisku w Moszczenicy. Obie drużyny nie stworzyły sobie wielu okazji do zdobycia gola. – Nie mieliśmy pełnego składu, kilku zawodników wypadło ze względu na kontuzje i choroby. Zagrali zmiennicy i trzeba powiedzieć, że starali się walczyć, dali nadzieję na to, że w przyszłości przydadzą się tej drużynie. Myślę, że remis to wynik sprawiedliwy. Żadna drużyna nie miała jakiejś wyraźnej przewagi. Obie stworzyły raptem kilka sytuacji bramkowych – mówi Mirosław Szwarga, trener Polonii. W przyszły weekend jego drużynę czeka niezwykle trudna przeprawa. Do Łazisk przyjeżdża lider ze Świerklan. Szykuje się ciekawe widowisko na szczycie.
KS Wielopole – LKS Skrbeńsko 5:0
Niespodziewana klęska Skrbeńska z drużyną, która również walczy o utrzymanie. Goście po kilku dobrych, ostatnich meczach wyraźnie zlekceważyli ekipę Wielopola, co srodze się zemściło. – Przeciwnicy byli po prostu lepsi, może nawet o klasę. My nie graliśmy nic, rywal zaś zagrał bardzo dobre zawody. Chyba po ostatnich meczach drużyna poczuła się za mocna, być może gdzieś tam chłopaki pomyśleli, że skoro dali radę drużynom z wyższej półki to tu wygrają łatwo. Teraz chłopcy muszą przemyśleć to co powiedziałem im po meczu i walczyć dalej o utrzymanie, bo takie jest przecież nasze zadanie – powiedział Wiesław Herda, trener Skrbeńska.
Naprzód Zawada – LKS Górki Śląskie 1:0
Bramka dla Naprzodu: Krzysztof Tanżyna
W 30 minucie Tanżyna po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego trafił głową do bramki. Gospodarze kontrolowali przebieg spotkania do 75 minuty. Wtedy to bezsensownie zachował się jeden z zawodników Naprzodu, który bez piłki kopnął przeciwnika i obejrzał zasłużoną czerwoną kartkę, osłabiając tym samym swoją drużynę. – Od tego momentu zrobił się to dla nas trudny mecz, przedtem w zasadzie wszystko było pod naszą kontrolą. Cieszymy się z tego zwycięstwa bo wygraliśmy z naprawdę dobrą drużyną, która jeszcze wiosną nie przegrała meczu. Nam zagroziła dopiero wtedy kiedy graliśmy w osłabieniu – mówi Robert Tkocz.
Czarni Przegędza – Olza Godów 2:1
Bramka dla Olzy: Przemysław Wodecki
Drużynie Leszka Micała nie udało się wywieźć z Przegędzy nawet jednego punktu. Kontaktowe trafienie Olza uzyskała zbyt późno, bo dopiero 5 minut przed końcem meczu. Na wyrównanie zabrakło więc po prostu już czasu. – Bardzo słabo zagraliśmy w pierwszej połowie. W drugiej nasza gra wyglądała co prawda lepiej, ale to niestety kiepska w naszym wykonaniu pierwsza cześć meczu przesądziła w zasadzie o losach tego spotkania – podkreśla Leszek Micał, trener Olzy.
Unia Turza – Strzelec Rzuchów 0:5
Bardzo słabo zaczęli mecz gospodarze, którzy już w pierwszych minutach stracili gola. Rywal grał konsekwentnie, wykorzystując nieporozumienia w szykach obronnych Unitów. – Trudno powiedzieć dlaczego, ale moja drużyna zagrała dziś słabo. Wszyscy spisali się poniżej swoich możliwości. Rywal wykorzystał to co miał, a nam nawet szczęście dziś nie sprzyjało. Trzykrotnie rywale wybijali piłkę z pustej bramki, ale wygrali dziś zasłużenie – podsumował Mirosław Karpiuk, trener Unii.
oprac. (art)