Powiedz, jak ci się żyje
Wolontariusze przeprowadzą pół tysiąca ankiet.
Do 4 czerwca gimnazjaliści klas trzecich będą zbierać ankiety wśród mieszkańców Radlina. Pytania dotyczą m.in. zadowolenia z życia w mieście, oceny pracy służb miejskich. Jedne dotyczą spraw obiektywnych, inne to już wyłącznie oceny i odczucia.
Przykład Myszkowa
Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Piotr Absalon, sekretarz miasta. – Kiedy byłem na konferencji miast polskich, pewna pani mówiła, że w zeszłym roku taką ankietę przeprowadzono w Myszkowie. Mówiła, że uzyskano bardzo ciekawe wyniki – mówi sekretarz. Członkowie Związku Miast Polskich mogą dowolnie korzystać ze wzoru ankiety wprowadzając modyfikacje uwzględniające specyfikę konkretnego miasta. – Pomyśleliśmy, że mieszkańcy są najlepszym źródłem wiedzy o mieście. Chcemy ich zapytać, bo zamierzamy poprawić naszą strategię rozwoju. Generalnie do urzędu trafiają tylko ci, którym albo nic się nie podoba, albo są czymś bardzo zachwyceni. Jednak większość nie kontaktuje się z nami, a mają różne opinie, pomysły – mówi Piotr Absalon.
Częściowo wylosowani
Gimnazjaliści docierają do 500 po części losowo dobranych radlinian. Piotr Absalon liczy się z tym, że ankieta może nie udać się w pełni. – Pierwsza ankieta wychodzi głównie negatywnie. Zwykle ludzie wylewają swoje żale. Ale to dobrze, bo to też dla nas informacje. Ankietę będziemy powtarzać co roku. W kolejnych będziemy wprowadzać zmiany zgłoszone już przez mieszkańców. Sprawdzimy, czy to daje efekt. Pewno pojawią się nowe uwagi. Wprowadzimy je i o efekty zapytamy mieszkańców w kolejnej ankiecie. I tak rok po roku będziemy się starali coś poprawić – mówi sekretarz.
Wiek przeszkodą?
Druga sprawa budząca wątpliwości to sami wolontariusze – gimnazjaliści. Czy nie są za młodzi i zbyt niedoświadczeni do tego zadania? Piotr Absalon przyznaje, że były trzy wyjścia. Pierwsze polegało na skierowaniu do zbierania ankiet urzędników. Według sekretarza mogło to zniekształcić wyniki. Ludzie odpowiadając na pytania zadawane przez urzędnika mogą nie być szczerzy, tylko mówić to, co urzędnik chciałby usłyszeć. Drugim rozwiązaniem było wynajęcie specjalistycznej firmy. To koszty. Tymczasem wolontariusze są chętni. Dla nich to nowe doświadczenie. Nie wiadomo natomiast, czy starsi ludzie będą chcieli z nimi rozmawiać, czy poważnie ich potraktują.
Około dwa miesiące potrwa analiza ankiet. Wtedy będzie można powiedzieć więcej na temat tego, czy ludzie lubią mieszkać w Radlinie.
(tora)