Zwierzęta przenieśliśmy w bezpieczne miejsce
Najgorzej było przy ul. 22 Lipca.
Wielka woda pojawiła się w poniedziałek. Jej poziom zwiększał się z godziny na godzinę, zalewając domostwa.
– Mieszkamy tu od 2003 roku. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy. Nie sądziłem, że spotka nas coś takiego – mówi rozgoryczony Dariusz Kaleta, wskazując na schody prowadzące do piwnicy. – Od poniedziałku woda całkowicie zalała wejście i stopniowo zaczyna podchodzić pod balkon. Aż strach pomyśleć, co będzie jeśli znów zacznie padać – dodaje. Rodzina Kaletów mieszka przy ulicy 22 Lipca. Dom znajduje się w rejonie byłych tzw. szybów zachodnich. Poprzedni właściciele, mimo iż otrzymali odszkodowanie z kopalni, sprzedali posesję.
Wody nadal przybywa
W poniedziałek nie wytrzymał wał przy rzece Szotkówka. Wystarczyło kilka godzin, by wystąpiły pierwsze podtopienia. Nieprzejezdna była droga w kierunku Moszczenicy w Jastrzębiu. Dramat mieszkańców zalanej części Mszany polegał na tym, że mimo zmniejszenia się opadów, poziom wody stale się podnosił. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy zalało przepompownię. Strażacy nie potrafili poradzić sobie z odprowadzaniem wody, a ta sukcesywnie zalewała położone niżej domostwa. – Wody ciągle przybywało. Musieliśmy zwierzęta z gospodarstwa przenieść w bezpieczne miejsce. Sami zostaliśmy, głównie z obawy przed szabrownikami. Nie chcemy kusić losu. Przeprowadziliśmy się na piętro i czekamy na dalszy rozwój wypadków. Nic więcej nie możemy zrobić – mówi Dariusz Kaleta. Sąsiedzi zdecydowali inaczej. Nie chcieli ryzykować. Skorzystali z możliwości i przeprowadzili się do rodziny mieszkającej w Jastrzębiu.
Dom nie był ubezpieczony
Mieszkańcy liczą, że wkrótce sytuację uda się opanować. Mają nadzieję, że w końcu nadejdzie pomoc z kopalni. Wierzą, że dzięki profesjonalnemu sprzętowi straty nie będą aż tak spore, tym bardziej, że dom nie jest ubezpieczony od powodzi. – Wiadomo, jak to jest. Nie przypuszczaliśmy, że możemy ucierpieć na skutek powodzi. O takich sprawach się nie myśli na co dzień. Jak widać do czasu – stwierdza właściciel. – Na chwilę obecną nie możemy korzystać z łazienki, żyjemy w polowych warunkach. Mam nadzieję, że chociaż prądu nie zabraknie. To byłby całkowity dramat. Czekamy na słońce – mówił w ubiegłym tygodniu właściciel zalanego domu.
(mag)