Próbują uruchomić zalane studnie
Powódź mocno dała się we znaki Zakładowi Wodociągowo-Kanalizacyjnemu.
Najpierw przez kilka dni część gminy pozbawiona była wody, później woda leciała z kranów z przerwami. Sytuację udało się opanować, jednak ciągle dwa ujęcia wody są nieczynne. W jednej ze studni sanepid odkrył bowiem paciorkowca. Studnię trzeba więc po raz kolejny wydezynfekować. Wyniki kolejnych badań, od których uzależnione będzie to czy studnia zostanie dopuszczona do użytku, będą znane jeszcze w tym tygodniu. Największy problem gmina ma z trzecią studnią. – Została ona bardzo mocno zamulona, w dodatku w dalszym ciągu spływa do niej woda z okolicznych pól. Jeśli nie będzie wyjścia to konieczne będzie wywiercenie studni zastępczej.
Studnia potrzebna, bo rury na razie nie będzie
Pytanie czy to konieczne i opłacalne, skoro zapadła już decyzja o podłączeniu gminy do zewnętrznego źródła zasilania w wodę z Raciborza. – Gdybyśmy mieli pewność, że uda nam się połączyć z Raciborzem do końca tego roku, to wówczas nie byłoby potrzeby kopania nowej studni. Ale ten termin jest już chyba nierealny. W dalszym ciągu nie mamy porozumienia co do kolektora sieci kanalizacyjnej, który w pewnej części musi przebiegać w jednym wykopie z rurą wodociągową – wyjaśnia Fibic. Gmina chce rozpocząć budowę wodociągu dopiero wówczas, kiedy uzyska zapewnienie finansowania dla kolektora. Na razie jednak w tej sprawie nie ma porozumienia z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
Bez wody z zewnątrz byłoby sucho
W obecnej sytuacji gmina w dalszym ciągu zmuszona jest do korzystania z dwóch awaryjnych źródeł wody, zewnętrznych – od strony Pogrzebienia i z wodzisławskiej Zawady. Woda ta może okazać się droższa niż własna, jednak urzędnicy zapewniają, że to nie jej odbiorcy będą musieli pokryć różnicę w cenie. Zapłaci urząd gminy.
(art)