Przepraszam za żenujący spektakl
Muniek Staszczyk prosi o wybaczenie i oddaje całą gażę za koncert.
Dziewiątego października to wstępna data darmowego koncertu, który zagra w Pszowie T.Love, traktują jako formę rehabilitacji za występ podczas dni miasta. Koncert ma się odbyć w Miejskim Ośrodku Kultury. Muzycy nie wezmą gaży. Miasto pokryje tylko koszty techniczne, czyli m.in. przygotowanie nagłośnienia, itd. Muniek Staszczyk postanowił też zwrócić całe honorarium za koncert podczas Dni Pszowa. W ten sposób zespół, a szczególnie lider pragną zrekompensować fanom, pszowianom i wszystkim widzom, którzy byli tego dnia na stadionie, żenujący, skandaliczny występ sceniczny. Wokalista był pijany, zamiast śpiewania bełkotał do mikrofonu. Kilka razy przewrócił się na scenie.
Ustalenia na gorąco
Oburzone zachowaniem muzyka były władze miasta. Jeszcze w nocy po koncercie, na gorąco, ustalały z menadżerem zespołu formę kary. Na piśmie burmistrz dostał zapewnienie zwrotu połowy gaży, bo zespół dostał pieniądze z góry. Do tego pojawił się temat darmowego koncertu. Z tego obrotu sprawy zadowolone były władze miasta. – To dobre rozwiązanie. Szybkie, polubowne. Przede wszystkim należy się to mieszkańcom. Niekoniecznie byliby usatysfakcjonowani, gdyby T.Love tylko zwrócił pieniądze, nawet całe – mówił Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Dzwonił z przeprosinami
W ciągu tygodnia sytuacja zmieniła się. Bo Muniek Staszczyk nie tylko postanowił zagrać koncert bez honorarium, ale oddać całą gażę z Dni Pszowa. Zadzwonił do burmistrza. Przeprosił za swoje zachowanie. Opublikował oświadczenie, w którym prosi wszystkich, szczególnie fanów o wybaczenie. Jednocześnie obiecuje, że taka sytuacja już nigdy się nie powtórzy. We wtorek 15 czerwca wystąpił też w Dzień Dobry TVN, podczas którego również publicznie kajał się, biorąc całą winę na siebie. Prowadzący program pytali go, czy przypadkiem wpływu na jego kondycję nie miało godzinne opóźnienie koncertu. Lider T.Love zaprzeczył, twierdząc, że wszystko było ustalone. Opóźnienie wynikło z przełożenia na niedzielę koncertu Kombii. Muniek Staszczyk udzielił też wypowiedzi „Nowinom Wodzisławskim”. Przytaczamy ją obok.
Tragedia dla organizatora
Alkoholowe popisy wokalisty T.Love nie były jedynym problemem, z jakim przyszło się zmierzyć organizatorom Dni Pszowa. W sobotę wieczorem rozpętała się burza, która przerwała występ konfraterni rycerskiej i uniemożliwiła koncert Kombii. Z powodów bezpieczeństwa wyłączono zasilanie i konferansjer nie mógł nawet powiedzieć widzom, co się dzieje. Jeszcze w sobotę organizatorzy negocjowali z Kombii przeniesienie koncertu na niedzielę. Na szczęście grupa zgodziła się, bo nie miała żadnych zobowiązań na ten dzień. Ale też nie zdołała się nastroić. Dlatego w niedzielę po południu zajęła na kilkadziesiąt minut scenę. Zaplanowane na ten czas występy trzeba było poskracać lub przenieść do Miejskiego Ośrodka Kultury. W niedzielę podczas występu Czerwonego Tulipana zepsuł się agregat prądotwórczy. Kabaret zszedł ze sceny nie mogąc się nawet pożegnać. Na szybko ściągano agregat z lunaparku. Dodatkowo pożyczono agregat z Radlina. Przywiozła go ekipa OSP Biertułtowy. Przerwa trwała godzinę. Marek Hawel mówi wprost: – To była najbardziej pechowa impreza w historii miasta. Widzowie może tego nie widzieli, ale dla mnie, jako organizatora to była tragedia. Cud, że Kombii zgodziło się przełożyć koncert. Mieli mieć dzień wolny. Więc duży podziw dla tego zespołu. Jeszcze mi się nie zdarzyło, by zespół zgodził się na przeniesienie koncertu na następny dzień – przyznaje burmistrz. Wie, co mówi. Zanim zasiadł w magistracie, szefował Miejskiemu Ośrodkowi Kultury i co roku organizował po kilka koncertów. Co do samego zachowania lidera T.Love, przyznał, że nie sądził, by trzeba było sprawdzać wykonawców alkomatem.
Tomasz Raudner
***
Muniek Staszczyk, lider i wokalista T.Love, specjalnie dla „Nowin Wodzisławskich”
– Wiadomo, że tego się nie wróci. Ale nie chciałbym, żeby fani postawili na mnie krzyżyk. Jak gram od 28 lat, zdarzyło mi się to pierwszy raz. Nigdy nie wartościujemy koncertów na te grane w dużych miastach i małych, zawsze gramy na całego. Nie jestem święty, piłem alkohol. Ale nie jestem typem, który upija się na całego. Zresztą, jak jestem po alkoholu, to staję się wesoły. Co tu dużo mówić – dałem du....y przez duże D. Proszę fanów o wybaczenie. Dla mnie fani to świętość. Czuję ogromny niesmak, skruchę i wstyd. Za punkt honoru przyjmuję powrót jesienią do Pszowa i zagranie koncertu bez honorarium. Tamtego dnia widzieli mnie koledzy z zespołu, menadżer. Wypiłem kilka drinków whisky, może któryś był „krzywy”. Nie było problemów z wejściem na scenę. Dopiero na scenie mnie ścięło. Te upadki są dla mnie niewytłumaczalne. Tak jakby przestał pracować błędnik. Nie wiem, może to zmęczenie. Jechałem autem, ostatnio dużo gramy. Z tego co mi koledzy mówili, to po koncercie spałem, wracaliśmy do Warszawy. Po około 100 km, w okolicach Częstochowy, obudziłem się. Normalnie kontaktowałem, chodziłem pewnym krokiem. Nie wymiotowałem, ani nie odchorowałem w inny sposób.