Strażacy ryzykowali życiem przez ignorancję firmy energetycznej
Starosta o problemach występujących w czasie powodzi.
Na ostatniej sesji rady gminy w Lubomi obecny był Starosta Wodzisławski Jerzy Rosół. W swoim wystąpieniu przed radnymi poruszył kwestię walki z powodzią i wniosków jakie trzeba wyciągnąć z tegorocznego żywiołu. Jego zdaniem służby i administracja, a także zwykli mieszkańcy powiatu byli lepiej przygotowani do powodzi niż w innych regionach kraju. Zauważył jednak, że problemów nie brakowało.
Przepust (nie)solidny
– Za dużo w naszym kraju państwa w państwie. Nie może być tak, że Vattenfall ma skrzynki przełącznikowe prądu na terenach zalewowych i oni z tym nic nie mogą zrobić. Proszę sobie wyobrazić, że ich wyłączeniem musieli zająć się nurkowie z naszej straży pożarnej, ryzykując przy tym życiem – podkreśla Jerzy Rosół, Starosta Wodzisławski. W ten sposób nawiązał do sprawy zalania skrzynek, z których jedna znajdowała się w Nieboczowach a druga w… czaszy Polderu Buków. – Nie może być również tak, że wsi zagraża wydawałoby się solidny przepust, który okazuje się jednak nie tak solidny. Być może trzeba się zastanowić, czy ten przepust jest tam w ogóle potrzebny – w ten sposób starosta nawiązał do zagrożenia Bukowa, jakie pojawiło się, kiedy przepust na Łęgoniu zaczął niespodziewanie przepuszczać wodę.
Zagrażają nam małe rzeki
Starosta podkreślił, że przy dużych rzekach – Olzie i Odrze – mamy obecnie dobrą infrastrukturę przeciwpowodziową. – Na mierniku przy moście w Olzie było więcej wody niż przed 13 laty. Ale wtedy wały zostały rozmyte, a dziś wytrzymały. I mieliśmy jeszcze z pół metra rezerwy. Naszemu powiatowi nie zagrażają już tak bardzo te duże rzeki, bo one są stosunkowo dobrze obwałowane. Jak się okazuje, realnym większym zagrożeniem są te wszystkie Szotkówki, Piotrówki czy Lubomki. Nad tą sprawą musimy się zastanowić – uważa starosta Rosół.
(art)