Z frekwencją na bakier
Dlaczego mieszkańcy gminy w czasie wyborów zostali w domach?
W obu turach wyborów prezydenckich najmniejszą frekwencję w powiecie wodzisławskim odnotowano w gminie Lubomia. W pierwszej turze do wyborów poszło ledwie 44,1 procent uprawnionych do głosowania. W drugiej frekwencja była ciut wyższa i wyniosła 47,4 procenta. Lubomia była więc jedyną gminą w naszym powiecie, gdzie w domach pozostała więcej niż połowa wyborców. Dlaczego? Zdania są podzielone. Według jednych zaszkodziła zmiana umiejscowienia lokali wyborczych w dwóch największych sołectwach gminy – Lubomi i Syryni. Zawsze znajdowały się one w domach kultury, ale w tym roku obie placówki przechodzą akurat gruntowny remont i lokale musiały zostać umieszczone w szkołach.
Zabrakło ogłoszenia z ambony
– Możliwe, że niska frekwencja wyborcza spowodowana była tym, że nie wszyscy wiedzieli o zmianie lokali wyborczych. Moim zdaniem nie był ten fakt dostatecznie nagłośniony. Ja sama zapomniałam o tym, że przecież domy kultury są remontowane i tam trudno będzie głosować. Gdyby mnie córka nie uświadomiła, to pewnie bym poszła tam głosować. A można było dać na ambonę ogłoszenie o zmianie lokali. Przecież u nas zwyczajowo jest przyjęte, że również w ten sposób ogłasza się ważne informacje. W tym przypadku należało tak zrobić tym bardziej, że sporo osób zawsze wybiera się na głosowanie po mszy – uważa Gizela Bizoń. – Ludzie doskonale wiedzieli, że punkty głosowania uległy zmianie. Trudno mi powiedzieć dlaczego nasi mieszkańcy zostali w domach. Być może nie mieli swoich kandydatów? – zastanawia się Maria Fibic, zastępca wójta.
Pracują za granicą, więc ich nie ma
Nieco inne zdanie mają mieszkańcy gminy. – Sporo ludzi pracuje za granicą, w Niemczech i Holandii i w czasie wyborów po prostu nie było ich tu, w Lubomi. Poza tym rozpoczął się już okres urlopowy, co moim zdaniem też mogło osłabić naszą frekwencję – uważa Michał Janek z Lubomi.
Najgorzej w Lubomi, najlepiej w Syryni
Faktem jest jednak, że najniższą frekwencję, biorąc pod uwagę poszczególne sołectwa, zanotowano w największej Lubomi. Szkoła gdzie znajdował się lokal wyborczy położona jest na uboczu. Nie leży „po drodze” ani do sklepu, czy z kościoła do domu. W efekcie tam frekwencja w II turze wyniosła raptem 43,5 procent. Niewiele lepiej było w Grabówce, gdzie do urn poszło 43,9 procent wyborców. Większość niż połowa głosujących nie poszła do urn również w Nieboczowach (48,6 procent). Największą frekwencją może poszczycić się Syrynia, gdzie zagłosowało 51,8 uprawnionych. Niewiele mniej poszło na wybory w Bukowie, gdzie odnotowano 51,1 procenta.
(art)