Jak kibice z Czechami spotkać się chcieli
Sympatycy Odry pojechali na rozmowy z czeskim udziałowcem klubu, jednak drzwi były zamknięte.
Na debacie pomiędzy prezesem Odry Dariuszem Kozielskim a przedstawicielami czeskiego akcjonariusza Odry padło zapewnienie Marka Zdrahala, że delegacja kibiców bez przeszkód będzie mogła spotkać się ze Zdenkiem Zlamalem, właścicielem firmy Rovina, posiadającym 20 procent akcji Odry. Spotkanie miało się odbyć w Czechach, a kibice mieli w ten sposób poznać zamiary Zlamala względem Odry. – Dlatego nie czekając, jeszcze w piątek (2 lipca – przyp. red.) zadzwoniliśmy do pana Zlamala, z propozycją spotkania. Rozmowa była bardzo sympatyczna i konstruktywna. Umówiliśmy się na poniedziałek 5 lipca, na godzinę 16.00 w Hulinie, w siedzibie firmy Rovina – mówi Tomasz Herbut, członek Stowarzyszenia Sympatyków Odry Wodzisław. Jakież było jego zdziwienie, kiedy pół godziny po telefonie do pana Zlamala, skontaktował się z nim Marek Zdrahal. – Zadzwonił z pretensjami, że za jego plecami umawiamy się ze Zlamalem – nie kryje zdziwienia Herbut. Podobne pretensje Zdrahal miał do Kozielskiego, zarzucając mu, że spotyka się ze Zlamalem bez jego wiedzy, kiedy prezes Odry pojechał do Roviny przedstawić swoją propozycję wyjścia z impasu.
Pojechali na darmo
W poniedziałek czwórka kibiców pojechała do Hulina. Przed wyjazdem, około godz. 13.00 zadzwonili do Zlamala, by potwierdzić swój przyjazd. Według relacji Herbuta telefonu nikt nie odbierał. – Za to sami otrzymaliśmy telefon od Zdrahala. Dał nam do zrozumienia, że bez niego z panem Zlamalem się nie spotkamy. Mimo to zdecydowaliśmy się na wyjazd. W końcu byliśmy umówieni. Niestety siedziba firmy była zamknięta, a pana Zlamala nie było. Jego telefon milczał. Przejechaliśmy tyle kilometrów na darmo. Co najważniejsze, w dalszym ciągu nie znamy planu Czechów względem naszego klubu – nie kryje zdenerwowania Tomasz Herbut.
Zajęty Zlamal
Zdrahal uważa, że kibice są po części sami sobie winni. – Zdenek Zlamal czekał na kibiców, ale to jest człowiek bardzo zajęty. Po prostu odpowiednio wcześniej nie potwierdzili swojego przyjazdu i dlatego nie mógł na nich czekać – odpowiada Marek Zdrahal. Jego zdaniem, nie byłoby problemu gdyby sprawę załatwili za jego (Zdrahala) pośrednictwem. – Kibice wybrali kontakt bez mojego pośrednictwa. Mieli takie prawo. Gdyby jednak pogadali najpierw ze mną, to wtedy byłoby łatwiej to spotkanie zorganizować. Przecież to oczywiste, że mam lepszy kontakt ze Zlamalem, który nie zawsze może odebrać każdy telefon – dodaje Zdrahal i zapewnia, że Zdenek Zlamal w dalszym ciągu gotowy jest by spotkać się z kibicami. – Zastanawiam się kto rzeczywiście jest szefem – Zlamal czy Zdrahal. Wygląda na to, że bez wiedzy Zdrahala Zlamal nic nie może – ironizuje Tomasz Herbut.
(art)