Jesteśmy zaskoczeni zmianami, których miało nie być
Nie potrafią się dogadać czy nie chcą?
W dalszym ciągu przedsiębiorcy mający swoje punkty handlowe w rynku i jego okolicach nie są zadowoleni z obowiązujących tutaj zasad poruszania się. Twierdzą, że klienci mają utrudniony dostęp do ich placówek. Poza tym uważają, że oznakowanie jest niespójne, a przy rynku zrobiło się niebezpiecznie. Dyskusja na ten temat trwa od dwóch lat. Temat wrócił w ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia jednej z komisji rady miejskiej. Zaproszono przedsiębiorców. – Przygotujmy wreszcie wspólny projekt i doprowadźmy sprawę do końca. Niech to będzie za rok, czy nawet dwa, ale w końcu zróbmy to – apelował Roman Glajc, prowadzący biznes w rynku.
Robi się nas w konia
Prezydent Mieczysław Kieca poinformował, że niebawem ruszy w rynku budowa kanalizacji i ze zmianami należy poczekać. Uczestnicy dyskusji zgodzili się z tą argumentacją. Nie minęło kilka dni, a na rynku pojawiły się słupki uniemożliwiające przejazd przez rynek na wprost od strony ul. Sądowej. – Po raz kolejny robi się nas w konia. Co innego prezydent mówi, a co innego robi. O co chodzi? Dlaczego się tak nas traktuje? Zamiast strzec bezpieczeństwa w rynku, to puszcza się ruch właśnie przez cały rynek, bo teraz trzeba jechać dookoła – irytuje się Roman Glajc.
Od dawna o tym mówiłem
Pomysłodawcą ustawienia słupków jest Dariusz Szymczak, wiceprezydent. Twierdzi, że wielokrotnie mówił o swoich zamiarach. – Zmiana związana jest z przywróceniem parkowania w górnej pierzei rynku, o co walczyli przedsiębiorcy. Mówiłem nieraz, że wraz z tą decyzją konieczne jest postawienie słupków w tym miejscu – wyjaśnia wiceprezydent Szymczak.
(raj)