Przyszłość i Naprzód dotkliwie pobite
Nieudany weekend naszych IV-ligowców.
Podbeskidzie II Bielsko-Biała – Przyszłość Rogów 4:0
Pierwszego gola Przyszłość straciła już w 10 min po błędzie bramkarza Niedzieli, który nie poradził sobie z uderzeniem w środek bramki. W kolejnych minutach uwidoczniła się przewaga gospodarzy, którą podkreślili kolejną bramką zdobytą około 25 min przy wydatnym udziale rogowskiej defensywy. Kilka minut po przerwie gospodarze podwyższyli, trafiając do bramki Przyszłości z dystansu. Ostatnia bramka padła w samej końcówce spotkania. Goście dążąc do zdobycia honorowej bramki zostali skutecznie skontrowani i mecz zakończył się wynikiem 4:0. – Z jednej strony zagraliśmy dziś słabszy mecz, z drugiej strony rywal był dziś drużyną od nas lepszą. Miał w swoich szeregach kilku piłkarzy z I ligi, ale to nie jest dla nas usprawiedliwieniem. Myśmy o tym wiedzieli, ale nie potrafiliśmy sobie z tym problemem zupełnie poradzić i stąd taki wynik – powiedział Tomasz Sosna, trener Przyszłości.
Pierwszego gola Przyszłość straciła już w 10 min po błędzie bramkarza Niedzieli, który nie poradził sobie z uderzeniem w środek bramki. W kolejnych minutach uwidoczniła się przewaga gospodarzy, którą podkreślili kolejną bramką zdobytą około 25 min przy wydatnym udziale rogowskiej defensywy. Kilka minut po przerwie gospodarze podwyższyli, trafiając do bramki Przyszłości z dystansu. Ostatnia bramka padła w samej końcówce spotkania. Goście dążąc do zdobycia honorowej bramki zostali skutecznie skontrowani i mecz zakończył się wynikiem 4:0. – Z jednej strony zagraliśmy dziś słabszy mecz, z drugiej strony rywal był dziś drużyną od nas lepszą. Miał w swoich szeregach kilku piłkarzy z I ligi, ale to nie jest dla nas usprawiedliwieniem. Myśmy o tym wiedzieli, ale nie potrafiliśmy sobie z tym problemem zupełnie poradzić i stąd taki wynik – powiedział Tomasz Sosna, trener Przyszłości.
Gwarek Ornontowice – Odra II Wodzisław 0:0
Grająca w mocno okrojonym składzie Odra (w polu musiał grać rezerwowy bramkarz Dawid Mika) zdołała zremisować z niedawnym pogromcą Przyszłości. W pierwszej połowie mecz był jeszcze w miarę wyrównany, w drugiej, kiedy gospodarze wprowadzili rezerwowych zawodników, tracąca siły Odra została zepchnięta do defensywy. Sporo roboty miał więc Gostomski, który ratował swoją drużynę w bardzo trudnych sytuacjach. Kwadrans przed końcem meczu bramkarz Odry obronił nawet rzut karny. – Zważywszy, że graliśmy bez rezerwowych, punkcik przyjmujemy z zadowoleniem – powiedział Jarosław Skrobacz, trener Odry.
Grająca w mocno okrojonym składzie Odra (w polu musiał grać rezerwowy bramkarz Dawid Mika) zdołała zremisować z niedawnym pogromcą Przyszłości. W pierwszej połowie mecz był jeszcze w miarę wyrównany, w drugiej, kiedy gospodarze wprowadzili rezerwowych zawodników, tracąca siły Odra została zepchnięta do defensywy. Sporo roboty miał więc Gostomski, który ratował swoją drużynę w bardzo trudnych sytuacjach. Kwadrans przed końcem meczu bramkarz Odry obronił nawet rzut karny. – Zważywszy, że graliśmy bez rezerwowych, punkcik przyjmujemy z zadowoleniem – powiedział Jarosław Skrobacz, trener Odry.
LKS Czaniec – Naprzód Rydułtowy 3:1
Bramka dla Naprzodu: Patryk Margeciok
Naprzód stracił bramkę już w 1 min w zamieszaniu po wyrzucie z autu. W 12 min było już 2:0 po skutecznie wykonanym rzucie rożnym. Kontaktowego gola rydułtowianie zdobyli w 19 min. Brzoska uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od wbiegającego w pole karne Margecioka i wpadła do bramki obok kompletnie zaskoczonego bramkarza gospodarzy. Strata dla Czańca była podwójna, bo chwilę wcześniej za faul czerwoną kartkę zobaczył obrońca tej drużyny. Niestety Naprzód nie potrafił wykorzystać przewagi w polu, a kilka minut przed końcem meczu stracił trzeciego gola, po kolejnym skutecznie wykonanym wyrzucie z autu. – Rozegraliśmy słabe zawody. W naszych poczynaniach za dużo było chaosu, poczynając od tylnych formacji aż po napad. Fakt, że przez 70 minut nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze świadczy sam za siebie – powiedział Mieczysław Masłowski, trener Naprzodu.
Bramka dla Naprzodu: Patryk Margeciok
Naprzód stracił bramkę już w 1 min w zamieszaniu po wyrzucie z autu. W 12 min było już 2:0 po skutecznie wykonanym rzucie rożnym. Kontaktowego gola rydułtowianie zdobyli w 19 min. Brzoska uderzył z rzutu wolnego, piłka odbiła się od wbiegającego w pole karne Margecioka i wpadła do bramki obok kompletnie zaskoczonego bramkarza gospodarzy. Strata dla Czańca była podwójna, bo chwilę wcześniej za faul czerwoną kartkę zobaczył obrońca tej drużyny. Niestety Naprzód nie potrafił wykorzystać przewagi w polu, a kilka minut przed końcem meczu stracił trzeciego gola, po kolejnym skutecznie wykonanym wyrzucie z autu. – Rozegraliśmy słabe zawody. W naszych poczynaniach za dużo było chaosu, poczynając od tylnych formacji aż po napad. Fakt, że przez 70 minut nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze świadczy sam za siebie – powiedział Mieczysław Masłowski, trener Naprzodu.
Polonia Marklowice pauzowała.
oprac. (art)