Na plebanii nie było miejsca - pomogli mieszkańcy
Małżeństwo z Francji pieszo z osiołkami wyruszyło w drogę do Krakowa, miejsca związanego z Janem Pawłem II. Ugościł ich proboszcz z Zabełkowa. Kolejny nocleg wypadł w Turzy Śląskiej. Swój mały obóz rozbili u jednej z rodzin. Wcześniej pielgrzymi odwiedzili kościół i probostwo, gdzie pierwotnie chcieli obozować. Tu zgody jednak nie otrzymali. Proboszcz tłumaczy, że nie mógł zaproponować gościom odpowiednich warunków.
Para z 45-letnim stażem małżeńskim pod koniec marca tego roku pieszo wraz z osiołkami Mirabell i Nugatin wyruszyła w pielgrzymkę z Tressaint we francuskiej Bretanii do Krakowa, miejsca związanego z Janem Pawłem II. W ten sposób chce oddać cześć polskiemu papieżowi. Nie jest to ich pierwsza pielgrzymka, związana z osobą Papieża–Polaka. Rok temu pielgrzymowali do Lourdes, a dwa lata temu do papieskiego grobu w Watykanie.
Łacina się przydała
Pielgrzymi przekroczyli granicę Czech i Polski 10 września. Na pierwszy nocleg w naszym kraju zatrzymali się u proboszcza w Zabełkowie. – Poprosili mnie o to czy mogą rozbić swój namiot i małą zagrodę dla osiołków. To bardzo sympatyczne małżeństwo. Próbowałem rozmawiać z nimi trochę po łacinie, trochę pojedynczymi słówkami francuskimi. Z problemami ale jakoś tam się dogadaliśmy. Załatwiliśmy od mieszkańców siano dla osiołków – opowiada ks. Franciszek Grabelus, proboszcz z Zabełkowa.
Zgrzyt w Turzy
Kolejny nocleg wypadł w Turzy. Swój mały obóz rozbili u jednej z turskich rodzin. Wcześniej pielgrzymi odwiedzili kościół i probostwo, gdzie pierwotnie chcieli obozować. Tu zgody jednak nie otrzymali. – Poprosili księdza o rozbicie swojego namiotu na terenie probostwa i trochę siana do swoich osiołków. A nasz proboszcz się nie zgodził – napisała do naszej redakcji parafianka z Turzy, prosząca o anonimowość. Proboszcz tłumaczy, że nie tyle się nie zgodził, co nie mógł zaproponować gościom odpowiednich warunków. Miał też problem z dogadaniem się.– Nie znam francuskiego, z kolei oni nie mówili po angielsku czy niemiecku. Poza tym naprawdę nie mamy warunków, by trzymać przy plebanii zwierzęta, którym trzeba przecież zapewnić jakąś paszę – odpowiada ks. Kazimierz Czempiel. Proboszcz dodaje, że poprosił mężczyznę, który przyprowadził pielgrzymów, by poszli w inne, bardziej przystosowane do trzymania zwierząt, miejsce. – Wiem, że zaprowadzono ich do jakiejś rodziny, gdzie były odpowiednie warunki dla tych osiołków – mówi ks. Czempiel. – Żadnych specjalnych warunków ci pielgrzymi nie potrzebowali. Wystarczył kawałek trawnika – uważa jednak zbulwersowana sytuacją parafianka.
Modlili się w KL Auschwitz
Z Turzy małżeństwo francuskich pielgrzymów wyruszyło w kierunku Pszczyny. 19 września doszło do Oświęcimia. Odwiedziło były hitlerowski obóz koncentracyjny Auschwitz. W celi św. Maksymiliana Kolbego pielgrzymi modlili się i złożyli intencje otrzymane od osób napotkanych w czasie swojej wędrówki. Później wyruszyli do Wadowic a stamtąd na ostatni etap swej podróży do Krakowa.
(art)