Bociany odleciały z opóźnieniem
Mieszkańcy Nieboczów z przejęciem śledzili los ptaków.
Pierwszy lęg bocianich rodziców, które mają gniazdo niedaleko kapliczki przy skrzyżowaniu w Nieboczowach, był nieudany z powodu trudnych warunków pogodowych wiosną – ciągłych deszczy i zimna. Ptaki przystąpiły więc niezwłocznie do drugiego lęgu. Małe bocianiątka wykluły się z jaj z miesięcznym opóźnieniem. Kiedy w sierpniu nadszedł czas odlotu, były jeszcze zbyt słabe, by udać się w tak daleką podróż. Zostały więc, a z nimi rodzice. Mieszkańcy z ogromnym zainteresowaniem śledzili ich losy. Obserwowali jak uczą się latać (wykorzystywały do tego dach strażackiej remizy) i zdobywać pokarm na polach. Kiedy mama bocianiątek w końcu odleciała, został z nimi troskliwy ojciec. Wyprowadzał je na pole, zbierał dla nich karmę, spędzał z nimi noc na gnieździe. 14 września po raz ostatni przyleciały na noc na gniazdo, a w piątek 15 września odleciały. – Mamy nadzieję, że nieboczowskie bociany przylecą znowu w przyszłym roku – cieszy się Antoni Matuszek z Lubomi - Grabówki. Los ptaków śledziła także Maria Błaszczok i sołtys Nieboczów Łucjan Wendelberger.
(e)