Myślą o rozwodzie ze strażą miejską
Dyskusja o potrzebie patroli straży miejskiej na terenie gminy Mszana toczyła się na komisji budżetu.
Powód pierwszy to szukanie przez radnych oszczędności. Drugi zrodził się zwątpliwości co do skutecznych interwencji strażników. Rocznie na działalność funkcjonariuszy gmina wykłada ponad 50 tys. zł. Zdaniem niektórych radnych to zdecydowanie za dużo.– Za co my płacimy? Czy są nam potrzebni? – pyta radny Alojzy Wita, który od początku był przeciwny podpisaniu umowy z wodzisławską strażą. – W sobotę i niedzielę mają wolne, po ulicach krążą w ciągu dnia. Skuteczni są w wlepianiu mandatów za nadmierną prędkość. Ale gmina i tak z tego nic nie ma – dodaje. Radni podkreślali, że dla gminy korzystniejszy byłby zakup własnego radaru.
152 godziny bezpieczeństwa
Straż Miejska patroluje sołectwa trzy razy w tygodniu. Ma do dyspozycji 152 godziny miesięcznie. – Strażnicy rozliczani są z każdej godziny. Jeśli otrzymają zgłoszenie bezpośrednio od mieszkańców, wtedy interwencję mogą odliczyć od tej obowiązkowej liczby godzin – informuje Dorota Rajszys z Urzędu Gminy w Mszanie. W zakresie obowiązków strażnicy mają głównie pilnowanie porządku, kontrolują posesje. – Zadania do wykonania ustalamy z urzędem. Niepokojące sygnały otrzymujemy na bieżąco – wyjaśnia Janusz Lipiński, komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu. – Teren patroluje dwóch strażników, między szóstą rano a drugą po południu – uzupełnia.Oprócz tego jednostka pojawia się na zorganizowanych imprezach.
Niepewny los
To radnym nie wystarcza. Jak zaznacza Grzegorz Mitko, warto pomyśleć czy niektórych działań straży nie da się zastąpić w sposób administracyjny. Jako przykład podaje kontrolę wywozu nieczystości przez mieszkańców gminy. Jego zdaniem tym mogą zająć się urzędnicy.Z kolei radny Marek Liśnikowski podkreśla, że dla bezpieczeństwa większą korzyść przyniosłyby nocne patrole, a takich w gminie brakuje.
Aktualna umowa ze strażą obowiązuje do końca roku.
(mag)