Życie jest teraz inne, ale jest
Rak piersi to jeden z najczęściej występujących nowotworów u kobiet. W Polsce rocznie odnotowuje się około 12 000 nowych zachorowań. I choć dla wielu kobiet diagnoza brzmi jak wyrok, wcale nie musi nim być. Coraz częściej o raku mówi się jako o chorobie przewlekłej a nie śmiertelnej. Ważne, by w porę zareagować i zdać się na stałą opiekę onkologa. Tak sądzą kobiety ze Stowarzyszenia Amazonek, które od pięciu lat działa w Wodzisławiu.
Barbara, 42 lata
– Najpierw mąż poważnie się rozchorował, brat zginął w wypadku samochodowym. Matka też nie czuła się najlepiej – opowiada z przejęciem amazonka Barbara. Sama poczuła się nie najlepiej. W lutym zapadła diagnoza, w czerwcu było już po wszystkim. – Pamiętam jak przed operacją lekarz podsunął mi kartkę – dodaje łamiącym się głosem. – To była zgoda na usunięcie piersi. Podpisałam ją, choć to, co miało się stać nie docierało do mnie zupełnie – mówi. Pięć dni po operacji, już bez bandaży stanęła przed lustrem. Zmieniło się sporo. Czuła wstyd, nie chciała wyjść ze szpitala. Strach pomogli przezwyciężyć najbliżsi. Dzięki nim stanęła na nogi.
Wanda, 52 lata
O chorobie dowiedziała się dziewięć lat temu. Załamała się zupełnie. – Byłam pewna, że tego nie przeżyję. Przygotowałam się na najgorsze. Sądziłam, że już nie wrócę ze szpitala – mówi Wanda, obecnie rencistka. Miała dużego guza. Reakcja po biopsji musiała być natychmiastowa. Po operacji musiała zrezygnować z pracy. Między nią a resztą rodziny wytworzył się dziwny mur. – Siostry odsunęły się ode mnie. Przynajmniej tak to odebrałam. Bały się, że podzielą mój los – opowiada ze łzami w oczach. – Kontakt z matką też stał się oziębły. Taki stan trwał przez trzy lata. – dodaje. Czuła się gorsza od nich. Wiele pomogło Stowarzyszenie Amazonek, przez jakiś czas była nawet jego prezesem. – Spotkania w gronie kobiet, które stanęły z chorobą twarzą w twarz pomagają. To taki wiatr w żagle, z którym łatwiej pokonuje się przeszkody – podkreśla.
Teresa, 58 lat
Guza wyczuła sama. – Początkowo leczono mnie hormonalnie. Po którymś USG z kolei stwierdzono, że to nie wystarczy – opowiada amazonka. Była wściekła, że to jej się przytrafiło. Nie bała się, że umrze. Operacji chciała jak najszybciej.
– Prosto ze szpitala trafiłam na spotkanie amazonek. Rozmowy okazały się nieodzowne. Szybko wróciłam też do pracy – wspomina Teresa. – Życie jest teraz inne, ale jest! – dodaje z westchnieniem.
Magdalena Szymańska