Jak rolnik pożyczył ropę kopalni…
O majowej powodzi w Mszanie ucichło. Mało kto wie, że są sprawy pośrednio z nią związane, które wciąż czekają na wyjaśnienie. Tak jest w przypadku pożyczki, jaką gmina udzieliła kopalni. I nie do końca chodzi tu o pieniądze. Do akcji powodziowej włączyła się kopalnia Jas-Mos, jako że teren, który znacznie ucierpiał w dużej mierze należy do niej. Brakowało specjalistycznego sprzętu. Ten, którym dysponowały gminne jednostki OSP nie do końca zdawał egzamin. Straż kopalniana do dyspozycji otrzymała pompę z Częstochowy. Ponieważ sprzęt na miejsce dotarł w sobotę, pracownicy nie mieli dostępu do paliwa.
Zapłaty nie widać
Z pomocą przyszedł wójt gminy. – Sytuacja wymagała szybkiej reakcji. Każdy dzień się liczył, więc pompa nie mogła stać bezużytecznie – stwierdza Jerzy Grzegoszczyk. – Pożyczyłem ropę od znajomego rolnika. To było 400 litrów. Dzięki temu prace ruszyły – dodaje wójt gminy Mszana.
Problem w tym, że za pożyczkę nikt rolnikowi do tej pory nie zapłacił. Grzegoszczyk liczy na to, że kopalnia ureguluje długi. Każda ze stron sytuację ocenia nieco inaczej.
Jan Kieloch, przedstawiciel Jas-Mos sugeruje, że za paliwo powinna zapłacić gmina ze środków, które otrzymała na akcję powodziową. Tłumaczy, że wójt o zwrot pieniędzy zwrócił się za późno. – Jedyne rozwiązanie, które możemy zaproponować rolnikowi, to drewno na opał w zamian za paliwo – przekonuje Kieloch.
W grę wchodzi węgiel
Z kolei wójt jasno zaznacza, że to nie gmina powinna uregulować rachunek. Dodaje też, że sam zainteresowany na drewno się nie zgadza. Jeśli już jako rekompensatę za 1600 zł, bo tyle mniej więcej kosztowała ropa, może przyjąć węgiel. Pertraktacje trwają.
(mag)